USA: LEKARZE POWINNI PYTAĆ O PRZEMOC DOMOWĄ

03.06.2008

Od miesięcy zastanawiałam się nad schowanym gdzieś między rubrykę "palenie" i "zapinanie pasów" pytaniem o przemoc domową w kwestionariuszu medycznym. Najwyraźniej okazało się całkowicie nieskuteczne, bo odpowiedź tej pacjentki brzmiała "nie".

Pytając o przemoc domową spełniam zalecenia lekarza naczelnego i wielu lekarskich stowarzyszeń, w tym Amerykańskiego Stowarzyszenia Lekarzy. Zwolennicy rutynowych pytań są zdania, że przemoc domowa dotyka kobiet częściej niż wiele chorób regularnie kontrolowanych przez lekarzy, takich jak rak piersi albo okrężnicy, a związane z nią zagrożenie dla zdrowia jest dobrze udokumentowane. Mimo rekomendacji, lekarze o wiele rzadziej pytają zdrowe na pierwszy rzut oka kobiety o przemoc domową, niż badają je pod kątem raka piersi czy wysokiego cholesterolu.

Niektórzy lekarze uważają, że przemoc domowa pozostaje przede wszystkim w gestii wymiaru sprawiedliwości i czują się urażeni, kiedy oczekuje się od nich zagłębiania się w trudny i nieprzyjemny temat. Mają już na głowie przesiewowe badania dotyczące wielu innych chorób i diagnozowanie skomplikowanych schorzeń, a czasu dla jednego pacjenta coraz mniej.

Ostatnie ogólnoamerykańskie badanie na grupie blisko 5000 kobiet wykazało, że tylko 7 procent z nich było kiedykolwiek pytane przez lekarza o przemoc w rodzinie. Lekarze mówią, że nie pytają z powodu braku czasu, odpowiedniego wyszkolenia i dostępu do instytucji, pomagających tego typu pacjentkom. Niektórzy twierdzą, że boją się obrazić pacjentkę i nie wierzą, że zadanie pytania cokolwiek zmieni. – Jak my wszyscy, lekarze nie lubią robić rzeczy krępujących– mówi dr Michael Rodriguez, naukowiec i lekarz rodzinny z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles. – Niektórzy oczekują też, że kiedy przemoc zostanie wykryta, kobieta natychmiast odejdzie od partnera. Czują się sfrustrowani, kiedy tak się nie dzieje.

Rodriguez i inni eksperci mówią, że naleganie by maltretowana pacjentka po prostu odeszła od partnera nie jest ani realistyczne ani bezpieczne, z wielu powodów. Ryzyko morderstwa jest najwyższe w momencie odejścia ofiary; bywa, że kobiety zależą od partnera dostarczającego im pożywienia i schronienia; wreszcie, pacjentki mogą źle przyjąć próby dyktowania im przez lekarza, co mają robić.

Według ekspertów najlepiej pytać o przemoc w warunkach prywatności, pod nieobecność członków rodziny, zadając pytanie w ramach rutynowego wywiadu. Jeśli pacjentka ujawni, że w domu ją bito lub jej grożono, lekarz powinien okazać jej współczucie, powiedzieć, że to, co ją spotkało jest niedopuszczalne, włączyć jej relację do dokumentacji medycznej i poinformować ją, do kogo może się z wrócić.

Według Barbary Gerbert, szefowej Centrum Zdrowia i Profilaktyki przy Uniwersytecie Kalifornijskim w San Francisco, choć początkowo niektóre kobiety mogą zaprzeczać, że doświadczają przemocy domowej, regularne pytanie przyniesie skutki. Często pacjentki zapamiętują, że były pytane przez lekarza i w końcu, nawet całe lata później, ujawniają swój sekret. – Wystarczy zapytać, żeby zapoczątkować zmiany – mówi.Felicia M. Frezell, 34-letnia kierowniczka biura z Omaha, opowiedziała mi niedawno, że w ciągu 15 lat, które przeżyła z byłym mężem, skazanym w 2005 roku za gwałt na niej, wielokrotnie odwiedzała lekarza z piątką swoich dzieci. Chociaż często miewała siniaki, nikt nigdy nie zapytał jej dlaczego – dopóki nie poprosiła lekarza o opatrzenie jej podbitego oka i nie powiedziała, że uderzył ją mąż. – W odpowiedzi lekarz poradził, żebym ”lepiej coś zrobiła z tą sytuacją” i to wszystko – mówi Frezell, i dodaje – Teraz wiem, że nie miałam pojęcia o dostępnej pomocy. Gabinet lekarski to dobre miejsce: neutralne i budzące zaufanie. Wyjście do lekarza to zupełnie co innego niż powiedzenie mężowi, że idzie się na policję.

Według statystyk wymiaru sprawiedliwości, w latach 2001-2005 (ostatnie dostępne dane pochodzą z tego właśnie roku) rocznie dochodziło do prawie 511 tysięcy brutalnych napaści na kobiety (i 105 tysięcy na mężczyzn) ze strony współmałżonka lub partnera. Około połowa z nich skutkowała uszkodzeniem ciała.

Pomimo takich statystyk amerykańskie siły prewencji doszły w 2004 roku do wniosku, że choć lekarze pierwszego kontaktu powinni "zachować czujność" wobec oznak przemocy, nie ma dostatecznych podstaw, aby wypowiedzieć się za lub przeciw przesiewowemu badaniu pacjentek niewykazujących objawów na okoliczność przemocy domowej - głównie ze względu na brak badań naukowych nad tą kwestią, zakrojonych na wystarczająco dużą skalę.

Część badaczy jest zdania, że konieczne jest zwiększenie nakładów na takie badania. Inni uważają analogię do rutynowych badań przesiewowych za chybioną. – Próby zrównywania tego z cytologią są bez sensu – mówi dr Christina Nicolaidis, internistka i badaczka z Oregońskiego Uniwersytetu Medycznego. – To nie jest kolejne okienko do zaznaczenia. Takie pytanie zadaje się, żeby edukować pacjentkę i otworzyć przed nią drzwi, żeby wiedziała, że może zwrócić się do lekarza. To część budowania prawdziwej relacji. Z czasem być może uda się ujawnić przemoc i zapewnić pacjentce bezpieczeństwo, ale też lepiej zrozumieć pochodzenie jej objawów i pomóc jej radzić sobie z chorobami.

Kobiety doznające przemocy częściej cierpią na przewlekły ból, depresję, lęki, uzależnienie od alkoholu i narkotyków. Mogą też mieć problemy z prawidłowym zażywaniem leków i terminowym stawianiem się na wizyty. Według niedawnego badania partnerzy kobiet doświadczających przemocy częściej wtrącają się do ich leczenia.

Siedem lat temu Instytut Medycyny, który doradza rządowi federalnemu, wydał duży raport na temat szkolenia pracowników ochrony zdrowia dotyczącego przemocy w rodzinie. Konkluzja raportu brzmiała, że ten rodzaj przemocy "nie stanowi priorytetu" w kształceniu pracowników ochrony zdrowia. Zalecono, aby Departament Zdrowia i Służb Społecznych ustanowił ośrodki edukacyjno-badawcze zajmujące się zagadnieniem przemocy w rodzinie.

Niefortunnie, raport ogłoszono podczas konferencji prasowej 11 września 2001. Jak mówi jedna z jego autorek, Felicia Cohn, kierująca wydziałem etyki medycznej na Uniwersytecie Kalifornijskim w Irvine, od tego czasu nikt się nim nie interesował. – Oczywiście inne sprawy były wtedy ważniejsze, jednak permanentny brak zainteresowania jest równie niewybaczalny, co żenujący. Chodzi o pandemię o ogromnym wpływie na ochronę zdrowia.

Dla mojej siwowłosej pacjentki (i innych kobiet, które przyjmuję w klinice) nie ma prostych rozwiązań. Mam zawsze w kieszeni fartucha numery telefonów do schroniska dla kobiet i policyjnego wydziału przemocy domowej. I nie przestaję pytać, żeby moje pacjentki wiedziały, że mają się do kogo zwrócić.

Źródło: New York TimesCytowane za www.onet.pl

Inne z kategorii

Poszukujemy ASYSTENTÓW POKRZYWDZONEGO PRZESTĘPSTWEM

Poszukujemy ASYSTENTÓW POKRZYWDZONEGO PRZESTĘPSTWEM

21.03.2023

czytaj dalej
„Przemoc karmi się milczeniem”

„Przemoc karmi się milczeniem”

15.12.2023

Zapraszamy do zapoznania się z warszawską odsłoną Kampanii „16 dni akcji przeciw przemocy...

czytaj dalej

Newsletter Niebieskiej Linii

Dołącz do biuletynu Niebieskiej Linii i otrzymuj wszystkie bieżące informacje o akcjach, szkoleniach, wydarzeniach oraz nowych artykułach.