ZABIŁAM WŁASNEGO MĘŻA

19.01.2011

Dłużej tak nie mogłam

Ewa ma wykształcenie podstawowe, przyuczała się też w lokalnej knajpie pod Poznaniem na bufetową. Ale tak naprawdę Ewa przepracowała w życiu tylko kilka lat i to jako sprzątaczka. Pracę traciła trzykrotnie, głównie z powodu problemu z alkoholem. No i były dzieci, którymi trzeba było się zająć. Mąż pracował jako murarz, ale tylko dorywczo. Głównie pił i urządzał awantury. - Nie wiem, czemu ona z nim siedziała przez tyle lat pod jednym dachem - zeznawała potem w sądzie Magda, siostra Ewy. - Wiedziała, że zawsze może przyjechać do mnie. Dostałaby jeść i odpoczęłaby od tego potwora. Za każdym razem, gdy dzwoniłam, żeby ją do nas zaprosić, tłumaczyła mi spokojnie, że nie przyjedzie, bo znowu ma siniaki na buzi i wstydzi się tak opuchnięta i pobita jechać podmiejskim autobusem.

Ewa nie wie, dlaczego tak długo znosiła agresję męża. Nie pamięta, kiedy to się zaczęło, jasne, że trwało i z dnia na dzień stawało się coraz bardziej normalne. Nie umie wyjaśnić, dlaczego pozwalała się oblewać gorącą wodą i łamać sobie ręce. Na policji nigdy sprawy o pobicie czy znęcanie nie zgłosiła. Sąsiedzi też niczego nie zgłaszali, choć wiedzieli dobrze, co się dzieje za drzwiami mieszkania Ewy i Jurka. - Często widziałem, jak Jurek leży pijany na klatce schodowej - wspomina Patryk. - Jak tylko dostał pieniądze, to pił na umór. Kiedyś zleciał z tych schodów i o mało co się nie zabił. W ogóle był wobec nas, sąsiadów, agresywny i zaczepny. Potrafił mnie na przykład obudzić o trzeciej w nocy, bo jemu się chce zapalić, a „właśnie, ku..a, skończyły mu się fajki”.

Ewa zabiła męża o 17.15. Od godziny kręciła się po kuchni, spoglądała na telewizor, który sobie tam wyniosła, żeby móc w kuchni odseparować się od wiecznych awantur ze strony męża. Chciała też nakroić boczku dla psa. Jerzy robił po raz setny tego dnia piekło o to, że niby z portfela zginęły mu jakieś pieniądze. Ewa, jak w amoku, odwróciła się od deski z pociętym boczkiem i mocniej ścisnęła nóż. - Nie chciałam zabić - tłumaczyła potem sędziemu. - On się tak jakoś nieszczęśliwie zatoczył i nadział na ten nóż. Przysięgam na Biblię, że nie chciałam go zabić. Przecież my mieszkamy bardzo blisko torów kolejowych i on wiele razy na tych torach spał, pijany w sztok. I ja wtedy szłam, ściągałam go z nich i wlokłam do domu. Gdybym chciała się go pozbyć, to bym go na torach zostawiła i już.[...]

Cały artykuł na stronie: http://partnerstwo.onet.pl/1634367,3505,1,artykul.html

Źródło: www.onet.pl

Inne z kategorii

Życzenia Świąteczne

Życzenia Świąteczne

22.12.2023

czytaj dalej
Ochrona ofiar przemocy

Ochrona ofiar przemocy

12.06.2023

Niebieska Linia - Instytutu Psychologii Zdrowia  jest jednym z ośrodków...

czytaj dalej

Newsletter Niebieskiej Linii

Dołącz do biuletynu Niebieskiej Linii i otrzymuj wszystkie bieżące informacje o akcjach, szkoleniach, wydarzeniach oraz nowych artykułach.