Z empatią za pan brat

01.04.2019
KKsiążka Opowieści o Czujątkach traktuje właśnie o tych trudnych emocjach. Bohaterowie doświadczają smutku, gniewu, lęku i wstydu, uczą się je akceptować i używać do zaspokajania swoich potrzeb. Dzięki temu potrafią później okazać empatię temu, komu towarzyszą podobne emocje. Ostatnia baśń mówi o poszukiwaniu autonomii, budowaniu poczucia własnej wartości i realizowaniu marzeń. Jest to niemożliwe, gdy lekceważy się swoje uczucia i ukryte pod nimi potrzeby.   Nawiązuję w tej książce do modelu Marshalla Rosenberga Porozumienie bez przemocy i jego pojmowania empatii: Empatia wymaga pełnej obecności, skupienia się na tym, czym żyje w danej chwili druga osoba, na jej uczuciach i potrzebach, (…) wymaga upewnienia się, czy dobrze rozpoznajemy te uczucia i potrzeby, (…) bycia z drugą osobą do czasu, aż zasygnalizuje nam, że wypowiedziała się do końca.   Człowiek z natury dobryPodobnie uważał Carl R. Rogers, twórca psychologii humanistycznej, dla którego destrukcyjne zachowania były oznaką, że dana osoba oddaliła się od swojej najintymniejszej sfery, można by powiedzieć od swojego prawdziwego  i dobrego ja. To ciekawa kwestia dla psychologa, pedagoga, psychoterapeuty, wszystkich osób pracujących z innym człowiekiem: czy uważam, że jest on z natury dobry, czy że ma zły rdzeń, który trzeba wyrwać, wymienić na inny na przykład poprzez oddziaływania terapeutyczne. Założeniem przy pisaniu tej książki było przekonanie, że każda żywa istota dysponuje pozytywnym potencjałem, a przeżywane emocje nie są podstawą do wartościowania człowieka. Rosenberg opisuje ciekawy obyczaj praktykowany przez lud pierwotny Negrito:U nich sprawa kar wygląda tak: jeśli ktoś (…) dopuści się (…) przewinienia – zostaje postawiony pośrodku kręgu, utworzonego przez ludzi, którzy go znają. Każdy z nich po kolei zabiera głos. W ten sposób spędzają jeden dzień. Przypominają i mówią sprawcy, co uczynił wspaniałego, jaki jego czyn wzbogacił ich życie. Proszę to sobie wyobrazić! W środku stoi przestępca, a ludzie z kręgu mówią, co pięknego dla nich zrobił. Taki sposób praktykowania sprawiedliwości opiera się na przeświadczeniu, że jeśli tylko postępujemy zgodnie z naszą ludzką naturą, to ona sama uświadamia nam w naturalny sposób, jak chętnie przyczyniamy się do wzbogacania życia innych. (…) W tej kulturze nie wierzy się, że ktoś jest zły. Natomiast widzi się, że skoro zrobił coś złego, to po prostu stracił poczucie harmonii z własnym człowieczeństwem, zapomniał o sile, dzięki której może wnieść piękno i pełnię we własne życie.   Tematem tego artykułu jest prezentacja pracy terapeutycznej z dzieckiem zachowującym się agresywnie w stosunku do rówieśników ze szkoły. W rozumieniu problemu mojej pacjentki używam teorii psychologii self, a w szczególności pojęcia zranienia narcystycznego. Według Heinza Kohuta empatia, w dużym skrócie, jest procesem widzenia świata drugiej osoby jej oczami oraz poznaniem tego, co druga osoba czuje. Dzięki właściwemu rozwojowi wielkościowości, self (centralny organ tożsamości i indywidualności) nabywa zdolności do regulowania samooceny i czerpania radości z umysłowej i fizycznej aktywności. Nurt Porozumienia bez Przemocy, kładący nacisk na poszukiwanie tego, co kryje się pod patologicznym zachowaniem tak, aby z empatią odnajdywać niezaspokojone potrzeby i na nie odpowiadać, według mnie nie jest wcale tak daleki od Kohutowskiego normatywnego narcyzmu.   Przypadek OliOśmioletnia Ola przyszłą do mnie ze swoją mamą z powodu agresywnych zachowań w stosunku do dzieci w klasie – kłótnie, uderzanie innych, gdy nie chcą spełnić jej oczekiwań, również podczas lekcji. Wydaje się, że dziewczynka w ten sposób stara się zwrócić na siebie uwagę. Problem pojawił się w okresie, gdy rodzice Oli rozwodzili się. Dziecko było świadkiem licznych kłótni, odejścia ojca, z którym jest mocno związana. Dziewczynka ma starszego brata,  z którym łączy ją bliska relacja.   PsychoterapiaTerapia jest prowadzona poprzez zabawę i obecnie trwa szósty miesiąc. Jako narzędzie często wykorzystuję rysunek (pacjentka bardzo lubi tę formę pracy), elementy baśniowe, również te pochodzące z Opowieści o Czujątkach – odgrywanie różnych postaci, a niekiedy po prostu czytam pacjentce fragmenty baśni.   Na początku terapii dziewczynka była nieco skrępowana. Przed wejściem do gabinetu wyglądała zza pleców mamy, jakby chciała się trochę podroczyć, a jednocześnie była zaciekawiona terapeutką. Wstawała z krzesełka, chodziła po gabinecie, zaglądała w kąty. Zwracała uwagę na przedmioty należące do mnie, takie jak komputer, telefon, torebka, była nimi zainteresowana. Myślałam o jej ogromnej potrzebie relacji.   W kontekście przeżyć Oli związanych z częściową utratą ważnego obiektu, wejście w nową relację ze mną rozumiałam jako niezwykle lękowe przeżycie i związaną z tym chęć przypodobania się, aby mnie nie stracić.   W relacji ze mną dziewczynka była nieśmiała i w lęku, nie okazywała gniewu, natomiast w szkole zachowywała się agresywnie w stosunku do rówieśników. Wydawała się zakłopotana, gdy mówiła o sytuacjach, kiedy popychała inne dzieci, przeszkadzała w prowadzeniu lekcji.   W moim gabinecie prezentowała natomiast przylepne zachowania. Myślałam o ambiwalencji cechującej zachowanie Oli i o jej ogromnej potrzebie, by ktoś się nią zajął, zauważył. Cieszyło mnie to, że dziecko nie otrzymało jeszcze etykietki: bo ona zawsze bije, krzyczy.   W przeciwprzeniesieniu czułam lęk, smutek, duży opór przed zajmowaniem się tematem utraty ojca. Tak, jakby mówienie o tym miało Olę powtórnie straumatyzować. Nasuwało mi to na myśl matkę dziewczynki, która, być może z poczucia winy, starała się pokazać dziecku, że teraz, po rozwodzie już wszystko jest dobrze, niejako zamykając jej możliwość do mówienia o przykrych emocjach związanych z sytuacją w rodzinie. Myślałam, że dziewczynka jest bardzo osamotniona w swoim przeżywaniu lęku i smutku. Chętnie opowiadała mi o szkole, o zabawach z bratem, o planach na wakacje i przyjaciółce. Dopóki nie pytałam o ojca, nie wychodziła sama z inicjatywą mówienia o nim. W trakcie kolejnych spotkań pojawił się wątek koleżanki w szkole, która wciąż chodzi za pacjentką i ją zaczepia. Ola opowiadała o tym, że stara się jej unikać, chowa się do szatni, tak jakby nie chciała wchodzić w otwarty konflikt z prześladowcą. Wydaje się, że pacjentka w swoim przeżyciu przemieściła agresywne impulsy na koleżankę, siebie stawiając w roli kogoś podporządkowanego, niemalże ofiary. Również przychodząc do mnie na sesje była wycofana, chwilami tylko pojawiał się żywszy afekt, zaczynała wtedy gestykulować, wstawała z krzesła, chodziła po gabinecie, jednak wciąż bardzo się kontrolowała.   Praca z wykorzystaniem baśni Chciałabym tutaj przywołać sesję, która miała miejsce przed przerwą wakacyjną. Głównym wątkiem spotkania był lęk. Ola zaczęła od ponownego opowiedzenia o tym, jak chowa się przed koleżanką w szkole. Na mój komentarz dotyczący możliwości innych zachowań niż ukrywanie się, dziewczynka odrzekła, że nie, tak jest lepiej, jak chowa się przed nią. Wydawała się przy tym zrezygnowana, wycofana, bez życia, jakby chowała się przed swoją złością, na przykład z powodu przerwy wakacyjnej w naszych spotkaniach. Wprowadziłam wtedy do sesji postacie z mojej baśni Viola, szczur Ryś i Lęk. Z powodu trudności pacjentki w koncentracji uwagi na długim tekście, podzieliłam baśń na kilka części. Po przeczytaniu fragmentu przerywałam, aby poprosić Olę o dopowiedzenie dalszego ciągu albo o podzielenie się wrażeniami. Odnosiłam przeżycia bohatera baśni – szczura Rysia, który całe życie chował się w piwnicy, do przeżyć pacjentki, która chowa się przed koleżanką w szatni i nie wchodzi w otwartą konfrontację. Rozmawiałyśmy o tym, jakie mogą być korzyści z tego, gdy mimo lęku próbuje się nowych rzeczy. I że nie jest to złe (aby żyć, podejmować wyzwania, używamy przecież swojej agresywności w służbie ego). Można wybierać różne sposoby ekspresji, zwracając uwagę na inne osoby.   Fragmenty baśni adekwatne do przeżyć pacjentki:Viola pomyślała, że przynajmniej nie jest sama, bo i tu dotarł jej przyjaciel promień, ale dziwnie jej tak było bez rodziców, bez sąsiadów… Znów poczuła się nieprzyjemnie i szybko odpędziła ducha, który ją niepokoił. Zrobiła jeden krok, potem drugi, trzeci i czwarty, gdy wtem… niewidzialny towarzysz schwycił ją za gardło! Viola rozpaczliwie rzuciła się przed siebie i biegła, biegła, sama nie wiedziała jak długo.(Ola przeżywała lęk w związku z rozwodem rodziców, odejścia taty z domu, rozpadł jej się świat, a poradziła sobie z tym nieprzyjemnym stanem poprzez agresywne zachowania.)…szczur, który wcale nie chciał się do tego przyznać, ale sam był okropnym tchórzem i dlatego lubił straszyć każdego, kogo spotkał na swojej drodze – dzięki temu było mu jakoś raźniej(Dziewczynka zaczepia inne dzieci, bo wtedy czuje się ważna)…żyję tu całkiem sam, więc w pewnym sensie jestem sam sobie królem, ale nieraz czuję się bardzo samotny. I bardzo przestraszony. Nie daj Boże, do piwnicy zakradnie się kiedyś jakiś kot? – szczur Ryś rozejrzał się wokół lękliwie.- Ja mam kota w domu – odparła Wiolonczelka – i zapewniam cię, że jest bardzo przyjaznym stworzeniem; lubi, kiedy się go głaska, ma miękkie futerko podobne do twojego, w zasadzie to nie ma tylko okularów. - A nie je szczurów ani myszy?- No co ty, mój kot je ciastka z bitą śmietaną, to jego największy przysmak! Szczur na te słowa rozluźnił się wyraźnie, a Viola zapytała:- Może chciałbyś kiedyś odwiedzić moją rodzinę, mamę, tatę i kota?- O ile to będzie dla mnie bezpieczne, zgadzam się, ale obiecaj, że schowasz mnie do kieszonki i będę z niej mógł wyjść wtedy, gdy będę gotowy na prezentację. - Nie ma sprawy – odparła mała Wiolonczelka.(Pacjentka może wyjść ze swojej piwnicy, gdy znów poczuje się ważna i bezpieczna.)   Zanim przedstawię zakończenie sesji, chciałabym odnieść się do myśli przewodniej tego artykułu, a zatem empatii wobec przykrych emocji, na przykładzie złości. Po pierwszej konsultacji można było odnieść wrażenie, że dziewczynka jest agresywna, bije inne dzieci, przeszkadza w lekcji, lubi dominować – to są etykietki, z którymi trafiła do gabinetu. Oczywiście rozumiem trudności dziecka w kontekście z jednej strony utraty ważnego obiektu, ale można również powiedzieć, że tracąc ojca, straciła także poczucie własnej wartości. Poradziła sobie z tym, utożsamiając się z maminym teraz już wszystko będzie dobrze, a frustracja związana z tym, że przecież wcale nie jest dobrze! została przekierowana na szkołę i próby zwracania na siebie uwagi poprzez agresywne zachowania. Można powiedzieć, że poprzez agresję utożsamiła się także z ojcem, który był zły, bo zostawił mamę, ją i brata. Gabinet terapeutyczny jest miejscem, gdzie pacjentka może w bezpiecznej relacji doświadczyć zarówno bycia agresywną jak ojciec, a także bezradności osoby porzucanej. Może zatem być empatyczna w stosunku do samej siebie, znajdując miejsce na wszystkie emocje, zarówno te miłe, jak i te mniej miłe po to, aby pójść dalej. Rolą terapeuty jest zatem zintegrowanie różnych stanów emocjonalnych dziecka.   W drugiej części sesji poprosiłam dziewczynkę o narysowanie, jak się teraz czuje. Na obrazku pojawiła się sesja, siedzimy z pacjentką naprzeciw siebie i mamy szczególnie duże, wyciągnięte do siebie dłonie. Zapytana o to, jakie uczucia chciała wyrazić na tym rysunku, Ola powiedziała: jestem szczęśliwa. Na tym etapie terapii dziecko nie wyraża wprost niezadowolenia, złości do mnie, jest lękowe, tak jakby jej złość miała doprowadzić nas do rozdzielenia (Ola narysowała stół pomiędzy nami). Na obrazku widać chęć zbliżenia, ale jednocześnie przeszkody prowadzące do spotkania. Myślałam o tym, że dziewczynka chce być także blisko taty, od którego jest oddzielona. Aby być bliżej mnie, trzeba by było zrobić przemeblowanie – usunąć stół, który na tym rysunku metaforycznie nas oddziela.   W realnym życiu może wyrażać to chęć dziewczynki, by  w jej domu zrobiono przemeblowanie – aby zrobić miejsce dla taty.   PodsumowanieW artykule starałam się pokazać, w jaki sposób można wykorzystać baśń pochodzącą ze zbioru Opowieści o Czujątkach w terapii indywidualnej dziecka. Książka ta może być także używana podczas zajęć grupowych dla dzieci  w wieku 7-9 lat, a także w indywidualnym kontakcie dziecka i rodzica po to, by omawiać trudne emocje oraz uczyć empatii do siebie i innych. Każdej baśni towarzyszy scenariusz zajęć grupowych oparty na modelu Porozumienia bez przemocy. Można go wykorzystywać w sposób, który  w danej sytuacji wydaje się najbardziej korzystny z punktu widzenia potrzeb osoby, której pomaga. W przypadku terapii opisanej w tym artykule zasadne wydawało się wykorzystanie fragmentów baśni do zatrzymania pacjentki przy aktualnie przeżywanych uczuciach oraz przepracowania emocji, z którymi została po rozwodzie rodziców – trudnych uczuć związanych z zachwianiem poczucia własnej wartości, zranieniem narcystycznym, używając języka psychodynamicznego, a jeśli chcemy ująć to inaczej: lękiem, złością i poczuciem osamotnienia – jak biedny szczur Ryś, jeden z bohaterów książki Opowieści o Czujątkach, którego życie zmieniło się, gdy spotkał się z empatią Violi.   Joanna Bogudał-Borkowska – psycholożka, psychoterapeutka psychodynamiczna, autorka książek.   Materiał Niebieskiej Akademii Warszawskiej, projekt finansuje Miasto Stołeczne Warszawa.  LOGO biale finansowanie

Inne z kategorii

Grupa dla dzieci/młodzieży- wolne miejsca

Grupa dla dzieci/młodzieży- wolne miejsca

06.02.2024

Cały czas można dołączyć...

czytaj dalej
10 istotnych informacji na temat gwałtu

10 istotnych informacji na temat gwałtu

28.08.2023

§1. Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę...

czytaj dalej

Newsletter Niebieskiej Linii

Dołącz do biuletynu Niebieskiej Linii i otrzymuj wszystkie bieżące informacje o akcjach, szkoleniach, wydarzeniach oraz nowych artykułach.