NIE BIJĘ DZIECKA, ALE DAJĘ KLAPSY - POLACY O KARACH CIELESNYCH

10.08.2012

- Zobaczysz, jak wrócimy do domu dostaniesz takie lanie, że popamiętasz! - mówi do dziewczynki. Następnie kontynuuje zakupy, kupuje chleb i serek homogenizowany. Jej córka płacze i boi się powrotu do domu. Nie rozumie dlaczego spotka ją kara - przecież zdążyła przebiec i nic się jej nie stało, chciała tylko pochwalić się przed mamą, że naprawdę dobrze biega.

To lata 70. Czy od tego czasu coś zmieniło się w naszym społeczeństwie w podejściu do karania dzieci?

Klapsy są w porządku, bicie - nie

Wyniki badania "O dopuszczalności stosowania kar cielesnych i prawie chroniącym dzieci przed przemocą", przeprowadzonego przez CBOS w maju tego roku, ukazują jasno, że Polacy mają problem z zakwalifikowaniem klapsów jako kary cielesnej. 73% z nas akceptuje stosowanie klapsów, a jednocześnie 51% sprzeciwia się karom fizycznym. Jak to pogodzić? Anna Golus, inicjatorka kampanii "Kocham. Nie daję klapsów" i autorka książki "Już bez bicia? Spór o klapsa", zauważa, że z tych wyników możemy wyczytać jeszcze jedną rzecz - Ukazują, że dla 22% Polaków klaps nie jest biciem. Według mnie tak wielka część naszego społeczeństwa popiera stosowanie klapsów między innymi dlatego, że naprawdę nie uważa ich za przemoc, bicie, a nawet karę cielesną - tłumaczy. - Gdyby zadać im pytanie o to, czym według nich jest klaps, wielu z nich - a być może nawet większość - odpowiedziałaby, że to np. sposób na uratowanie dziecku życia w sytuacji zagrożenia albo metoda na przerwanie histerii. Dla wielu Polaków jest to również sposób komunikowania się z małym dzieckiem, które nie rozumie jeszcze wszystkich poleceń.

"Nikt z nas nie chce cierpieć"

Co trzeci ankietowany Polak twierdzi, że "lanie jeszcze nikomu nie zaszkodziło". W tej grupie przeważają starsi respondenci - 46% z nich podpisałoby się pod tym stwierdzeniem. Częściej wierzą w słuszność tego powiedzenia mężczyźni, a im wyższe wykształcenie ankietowanego, tym mniejsze poparcie dla tej tezy.- To zrozumiałe, że tylu Polaków uważa, że "lanie nie szkodzi" - kwituje taki wynik Anna Golus. - Twierdząc inaczej, musieliby przyznać, że sami w dzieciństwie byli krzywdzeni przez własnych rodziców. Nikt z nas nie chce cierpieć, więc nie każdemu udaje się uporanie z własnymi emocjami, odczuwanymi w momencie otrzymywania kary cielesnej. Aby uznać, że kary cielesne są złe, nieskuteczne i niepotrzebne, najpierw należy przyznać, że to, czego samego doznało się w dzieciństwie, było złe, nieskuteczne i niepotrzebne. Uświadomienie tego sobie wymaga natomiast sięgnięcia pamięcią do prawdziwych emocji i myśli dziecka i niejako przeżycia ich na nowo. A to boli. Nikt nie chce cierpieć, łatwiej więc uznać, że "dzięki biciu wyrosłem na porządnego człowieka", "zasłużyłem na to", etc.

- Aby nie cierpieć, usprawiedliwiamy więc własnych rodziców, a także samych siebie - kontynuuje. - Odwołujemy się do "tradycji" bicia dzieci - "ja byłem bity, ojciec był bity, dziadek był bity i wszyscy wyrośliśmy na porządnych ludzi". Jednak wcale tej tradycji nie znamy... Nie wiemy, że nie ma czegoś takiego jak "przysłowiowy klaps", jak tradycja dawania klapsów. Nie wiemy, że klaps to nowy "wynalazek", ostatni "rozdział" historii bicia dzieci. Nie wiemy, że w dawnych czasach dzieci naprawdę umierały w wyniku stosowania kar cielesnych.[...]

Więcej: http://www.edziecko.pl/przedszkolak/1,79345,11877616,Nie_bije_dziecka__ale_daje_klapsy___Polacy_o_karach.html

Konsultacja: Anna Golus, inicjatorka kampanii "Kocham. Nie daję klapsów" i autorka książki "Już bez bicia? Spór o klapsa"

Źródło: http://www.edziecko.pl/

Newsletter Niebieskiej Linii

Dołącz do biuletynu Niebieskiej Linii i otrzymuj wszystkie bieżące informacje o akcjach, szkoleniach, wydarzeniach oraz nowych artykułach.