TRZEBA CHRONIĆ MAŁEGO CZŁOWIEKA

05.03.2010

Pierwszy z nich to powołanie zespołów interdyscyplinarnych oceniających sytuację rodzin. Wbrew obawom niektórych nie będą to sądy kapturowe, które będą radziły, jak ukatrupić polską rodzinę. Praca socjalna w Polsce po prostu musi działać na wielu poziomach. Tak jest na całym świecie. W Wielkiej Brytanii, kiedy pojawi się przypadek przemocy w rodzinie, interdyscyplinarny zespół natychmiast wypracowuje program pomocy i nie jest to program interwencji czy karania rodziny. W takim zespole działają przedstawiciele różnych instytucji: organizacji pomocy społecznej, policji, szkoły, Kościoła i organizacji pozarządowych. Natomiast w Polsce każda instytucja ciągnie w swoją stronę, a rywalizując między sobą, szkodzą polskiej rodzinie. Musimy zacząć działać tak, żebyśmy mogli pomagać, a nie przeszkadzać.

Drugi zapis, który budzi wśród publicystów i pedagogów wiele emocji, mówi o tym, że pracownik socjalny będzie mógł zabrać dziecko od rodziców bez wyroku sądu. Każdy z nas jest w stanie sobie wyobrazić tak krytyczne sytuacje, w których zabranie dziecka z domu bez zbędnej zwłoki jest niestety koniecznością. Dlatego pracownik socjalny musi mieć potrzebne do tego narzędzia.

Wyobraźmy sobie na przykład taką sytuację: mama leży pijana, ojciec pijany, w domu brudno i śmierdzi, a dziecko w piżamce wychodzi na spacer. Czy w takiej sytuacji pracownik społeczny ma odwieźć dziecko do domu i przekazać pod opiekę pijanych rodziców?

Jeśli odpowiednio wyszkolimy pracowników społecznych, to dzieci nie będą zabierane nagminnie i bez potrzeby. Przecież na przykład policja ma prawo do użycia broni, ale żaden policjant nie może strzelać do każdego, kto mu się nie spodoba, bo nadużywanie uprawnień jest surowo karane. Podobnie zapisy o zabieraniu rodzicom dzieci nie będą służyły do tego, żeby pracownik społeczny zabierał dzieci osobie, której akurat bardzo nie lubi. Instancją kluczową pozostanie sąd rodzinny i nie możemy zakładać, że jest to banda głąbów, która chce zniszczyć polską rodzinę.

Podobnie jest z przepisem, który mówi o zakazie bicia dzieci, znęcaniu się nad nimi psychicznie oraz o stosowaniu innych form poniżania. Zestawienie tych trzech form przemocy obok siebie jest uzasadnione chociażby dlatego, że długotrwałe poniżanie i krytykowanie dziecka ma dużo głębsze konsekwencje niż danie mu jednego klapsa.

I nie ma tutaj uzasadnienia argument, że zwrócenie dziecku uwagi może – według tych przepisów – zostać zakwalifikowane jako poniżanie. Możemy zwracać uwagę, że nie umyło ono rąk przed jedzeniem, ale nie musimy przy tym nazywać go idiotą. Taki sam komunikat można wyrazić na kilka różnych sposobów.

Z badań wynika, że poziom kompetencji wychowawczych rodziców jest niski. Dlatego ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie będzie miała sens tylko wtedy, kiedy za jej przepisami pójdzie realna pomoc rodzicom. Nie ma jednak możliwości, aby taką pomoc zorganizować, bo dyskusja na temat ustawy toczy się na płaszczyźnie ideologicznej. Z jednej strony pojawia się argument, że trzeba reagować, bo w polskich rodzinach jest coraz gorzej, a z drugiej strony pada odpowiedź, że rodzina to rzecz święta.

Każdy w tej dyskusji chciałby mieć rację, a zapominamy, że chodzi tylko i wyłącznie o dobro dziecka. Nie w każdej rodzinie jest kochająca matka i ojciec i dlatego musimy mieć narzędzie, które pozwoli zareagować, kiedy dziecku dzieje się krzywda.

W tej dyskusji zapominamy również, że co innego oznacza opiekować się dzieckiem, a co innego mieć nad nim władzę rodzicielską. Większości z nas uważa, że dziecko należy do rodziców. Kiedy pytaliśmy Polaków, czy reagują na przemoc fizyczną stosowaną przez rodziców wobec dziecka na ulicy, wielu z nich odpowiadało, że nie, bo to jest wewnętrzna sprawa rodziny, a rodzic jest właścicielem dziecka i ma prawo robić z nim, co chce.

W myśleniu o dzieciach dominuje pogląd, że dziecko to jest takie coś, co kiedyś będzie człowiekiem, ale pod warunkiem że je odpowiednio ukształtujemy. Dlatego pozwalamy sobie wobec niego na zachowania, na które nie pozwolilibyśmy sobie wobec dorosłych. Janusz Korczak powiedział kiedyś, że nie ma dziecka – jest mały człowiek. Takie myślenie w znaczący sposób zmieniłoby nasze podejście do używania przemocy wobec dzieci. (not.maty)

Jakub Śpiewak jest założycielem i szefem Fundacji Kidprotect.pl

Źródło: Rzeczpospolita, www.rp.pl

Inne z kategorii

Poszukujemy ASYSTENTÓW POKRZYWDZONEGO PRZESTĘPSTWEM

Poszukujemy ASYSTENTÓW POKRZYWDZONEGO PRZESTĘPSTWEM

21.03.2023

czytaj dalej
Bieg Avon kontra przemoc- biegnij w Garwolinie

Bieg Avon kontra przemoc- biegnij w Garwolinie

05.06.2023

Przemoc jest jedną z najczęściej występujących form naruszenia praw...

czytaj dalej

Newsletter Niebieskiej Linii

Dołącz do biuletynu Niebieskiej Linii i otrzymuj wszystkie bieżące informacje o akcjach, szkoleniach, wydarzeniach oraz nowych artykułach.