ŻEBY KOBIETY ZDĄŻYŁY ZADZWONIĆ

28.06.2006

Według przedstawicieli Niebieskiej Linii głównymi ofiarami przemocy są kobiety (58 proc.) i dzieci do lat 13 (24 proc.), a jej sprawcami mężczyźni (96 proc.). W 2005 roku policja przeprowadziła ponad 96 tys. interwencji w sprawie przemocy domowej. Ofiar było ponad 156 tysięcy. Siedem lat wcześniej - w 1999 r. - o 50 tysięcy mniej.

Bo wstyd powiedzieć

Zofia Kontna (nazwisko zmienione na prośbę kobiety) z Warszawy mieszka w dwójką dzieci (14 i 12 lat) w jednopokojowym mieszkaniu (27 mkw.). Pierwsze interwencje policji zaczęły się w jej domu przed dziesięciu laty. - Mąż złamał mi nos i żebra, sińców i uderzeń w głowę nie zliczę. Policja przyjeżdżała, groziła mu paluszkiem i wyjeżdżała. Gdybym była mądra, od razu poszłabym do sądu. Ale ja miałam nadzieję, że się uspokoi. Nie chciałam, by dzieci wychowywały się bez ojca - opowiada.

Taka reakcja jest, według specjalistów, typowa dla wielu ofiar przemocy. - Przez dziesięciolecia polskie kobiety wstydziły się ujawniać domową przemoc. Milczeli sąsiedzi i krewni. Od kilku lat dzięki organizacjom pozarządowym i mediom to się zmienia - przyznaje sędzia Bożena Barczyk, przewodnicząca XVII Wydziału Cywilno-Rodzinnego Sądu Okręgowego w Katowicach.

- Dzięki kampaniom takim jak nasza, pt. "Bo zupa była za słona", kobiety zaczęły mówić o swojej sytuacji. Pojawiły się też miejsca, w których mogą się schronić wraz z dziećmi. Ważne, by ofiary, gdy coś się dzieje, zdążyły zadzwonić po pomoc - przyznaje Durda.

Zawieszane wyroki

Po kolejnym pobiciu Zofia Kontna poznała policjantkę, która nauczyła ją, jak postępować. - Mąż trafił do aresztu na 11 miesięcy, a ja założyłam sprawę sądową. Miałam nadzieję, że się od niego uwolnię, ale dostał wyrok w zawieszeniu na pięć lat i kuratora. Kurator był u nas dwa razy. Zignorował mój wniosek o odwieszenie kary. W domu zaczął się terror. Po kolejnym pobiciu sprawa znów trafiła do sądu. Ku mojej rozpaczy, mąż znów dostał wyrok w zawieszeniu. Spokój trwał trzy, cztery miesiące.

Trzecią sprawę - o groźby karalne - wniósł już z urzędu prokurator. Kontna była oskarżycielem posiłkowym. - Wniosłam o ustanowienie zakazu zbliżania się do nas. Sędzia powiedziała, że mąż dostał wyrok bez zawieszenia, a wtedy prawo nie zezwala na ustanowienie tego zakazu. A ja ze strachem myślałam, co będzie, jak on wyjdzie na wolność. Choć w międzyczasie się z nim rozwiodłam i mam w ręku nakaz eksmisji, nie mogę go wyegzekwować - mówi.

- Od dziesięciu lat spotykamy się z sędziami i wyczulamy na postępowanie wobec ofiar przemocy, ale postęp nie jest taki, jak byśmy chcieli - narzeka Renata Durda.

- Obserwujemy, że sytuacja z ujawnianiem domowej przemocy zmienia się stopniowo. Coraz więcej kobiet dzwoni do nas z prośbą o interwencję. Szkolimy policjantów w umiejętnym rozmawianiu z ofiarami, otwieramy specjalne pokoje przesłuchań - wylicza Paweł Biedziak, dyrektor Biura Komunikacji Społecznej w Komendzie Głównej Policji.

- Choć nowe przepisy pozwalają na ustanawianie zakazu zbliżania się sprawcy przemocy do rodziny, sędziowie bardzo rzadko je stosują. A brak zakazu i wyroki w zawieszeniu doprowadzają do tragedii - dodaje Renata Zagórska ze Stowarzyszenia "Damy radę", skupiającego kobiety - ofiary domowej przemocy.

Po odsiadce były mąż Zofii Kontnej zamieszkał na... klatce schodowej. - Dzieci boją się wychodzić z mieszkania. W sądzie zeznawały przeciwko ojcu. Kobieta straciła już nadzieję, że pozbędzie się byłego męża.

Źródło: www.rzeczpospolita.pl

Inne z kategorii

Superwizja

Superwizja

05.02.2024

Superwizja w zawodach związanych z pracą z ludźmi powinna być standardem.

czytaj dalej
Konferencja „Psychoterapia Młodych”

Konferencja „Psychoterapia Młodych”

31.01.2024

Zapraszamy do udziału w konferencji, którą objeliśmy matronatem.Konferencja odbędzie się 18-19.03.2024...

czytaj dalej

Newsletter Niebieskiej Linii

Dołącz do biuletynu Niebieskiej Linii i otrzymuj wszystkie bieżące informacje o akcjach, szkoleniach, wydarzeniach oraz nowych artykułach.