CNN: PRZEŁOMOWY WYROK W SPRAWIE BITYCH KOBIET

Aktualności

15.06.2009

Sędziowie Trybunału jednogłośnie zdecydowali, że państwo tureckie naruszyło trzy artykuły zakazujące torturowania i dyskryminacji oraz dające prawo do życia ofiarom przemocy. Eksperci prawni komentują, że wczorajsze zarządzenie stanowi precedens dla rządów Turcji i całej Europy, nakazując im chronić kobiety przed przemocą w rodzinie.

- To bardzo dobra decyzja – mówi Pinar Ilkkaracan, współzałożycielka organizacji działającej w Stambule, Kobiety na rzecz Praw Kobiet (Women for Women´s Human Rights). - Oznacza to, że teraz państwo musi zastosować skuteczne środki ochrony kobiet przed przemocą.

Jak wynika z raportu opublikowanego przez rząd Turcji w lutym tego roku, cztery na dziesięć kobiet tureckich jest bitych przez mężów. Badanie zostało sfinansowane przez Unię Europejską i zawiera między innymi wniosek, że "jedna na dziesięć kobiet przyznała, że została pobita także w czasie ciąży".

W 1998 roku Turcja przyjęła ustawę o ochronie rodziny (Family Protection Act), która ma zapewnić kobietom ochronę przed przemocą mającą miejsce w ich domach. Jednak w przypadku Opuz przeciwko Turcji, sędziowie uznali, że "dyskryminująca pasywność sądowa w tym kraju stworzyła atmosferę, która była sprzyjającym podłożem dla przemocy w domu".

Z dokumentów sądowych wynika, że w południowo-wschodniej Turcji, w mieście Diyarbakir, 36-letnia Nahide Opuz oraz jej matka były regularnie ofiarami ataków ze strony byłego męża kobiety, Huseyina Opuza, którego przedstawiano często jako H.O.

- W trzech przypadkach rozpoczynano postępowanie sądowe przeciwko H.O. – napisano. W jednym z tych przypadków Huseyin Opuz przejechał obydwie kobiety swoim samochodem. W 2001 roku siedem razy ugodził swoją byłą żonę nożem. Kobietę udało się uratować, a władze tureckie zatrzymały wówczas mężczyznę, po czym wypuściły go karząc jedynie grzywną w wysokości 580 dolarów. Niecały rok później, Opuz zastrzelił swoją byłą teściową. Kobieta zginęła w samochodzie, kiedy przewoziła rodzinę swojej córki w bezpieczne miejsce w innym tureckim mieście.

Jak czytamy w dokumentach sądowych, Opuz "twierdził, że zabił kobietę, ponieważ naraziła na szwank jego honor, zabierając od niego jego żonę i dzieci oraz sprawiła, że jego żona zaczęła prowadzić niemoralne życie".

Jednogłośną decyzją sędziowie Trybunału zdecydowali, że Turcja naruszyła obowiązujące prawo, ponieważ matka Nahide Opuz "została zabita przez jej męża, chociaż władze były wielokrotnie informowane o jego brutalnym zachowaniu". Sędziowie przyznali byłej żonie, która została uznana za ofiarę w tej sprawie, 30 tysięcy euro w ramach wynagrodzenia poniesionych szkód.

Prawnicy oraz działacze walczący o prawa kobiet przekonują, że decyzja sądu nakłada presję na Turcję, aby państwo to wprowadziło w życie prawa ochrony kobiet, które zostały ratyfikowane ponad dziesięć lat temu.

- Nie wierzę w to, że państwo rzeczywiście robi coś w tej sprawie – mówi Aydeniz Alisbah Tuskan reprezentująca turecką organizację walczącą o prawa kobiet. - Każde miasto samorządowe powinno mieć swoje schronisko dla kobiet. Jednak, kiedy pytamy ich jakie mają plany, od razu widać, że nie podejmują w związku z tym żadnych działań.

Tuskan powołuje się na szokujące sondaże, które wskazują, że aż 40 procent tureckich kobiet jest przekonanych, że zasługują na to, by być bite przez mężów. Każdego dnia programy typu talk show oraz gazety w Turcji informują o przypadkach przemocy domowej oraz zabójstwach w obronie honoru.

CNN nie był w stanie skontaktować się z Nahide Opuz prosząc ją o komentarz w sprawie przełomowego wyroku Trybunału. Rozmawiając przez telefon z jej prawniczką, Mesud Bestas powiedziała CNN, że kobieta nie udziela wywiadów, ponieważ nadal obawia się o swoje życie.

W marcu 2008 roku Huseyin Opuz został zwolniony z więzienia, w którym spędził sześć lat. Od tego czasu wielokrotnie starał się uzyskać nowy adres swej byłej żony. Bestas poinformowała też, że dwukrotnie prosiła władze tureckie o ochronę dla swojej klientki. - Nic w tej sprawie nie zrobiono – dodała.

Źródło: CNN, za www.onet.pl