Hostele dla ofiar przemocy - nadzieja a rzeczywistość

31.10.2012

Niebieska Linia 4/2012

Dramatyczna sytuacja ofiar przemocy w rodzinie zmusza je czasem do opuszczenia swojego domu i znalezienia miejsca w hotelu lub Ośrodku Interwencji Kryzysowej. Ważne, by mogły uzyskać tam pomoc psychologiczną, socjalną oraz prawną. Poczucie, że nie są same, że jest ktoś, kto pomoże im rozwiązać nawarstwione latami problemy, pomaga im wyjść z kryzysu i zacząć życie na nowo. Pierwszą barierą jest jednak brak wiedzy o dostępnej pomocy i niewystarczająca liczba placówek pomocowych.

Wiosną 2011 r. firma Edukator przeprowadziła na zlecenie Biura Polityki Społecznej m. st. Warszawy badania, których celem było poznanie opinii klientek warszawskich instytucji pomagających ofiarom przemocy na temat funkcjonowania warszawskiego systemu wsparcia dla ofiar przemocy w rodzinie. Wyniki badań postanowiono przedstawić Czytelnikom Niebieskiej Linii" w pięciu odcinkach1. W piątym, a zarazem ostatnim odcinku cyklu, zostaną przedstawione opinie klientek o funkcjonowaniu palcówek udzielających schronienia ofiarom przemocy.

Jednym z najtrudniejszych momentów w życiu każdego człowieka jest konieczność opuszczenia własnego domu. Zazwyczaj towarzyszą temu dramatyczne wydarzenia, których świadkami są dzieci. Liczba hosteli dysponujących miejscami schronienia jest niestety wciąż zbyt mała i dlatego uzyskanie takiego miejsca nie jest łatwe.

Z rozmów przeprowadzonych z paniami wynika, że w uzyskaniu miejsca w hostelu bardzo często pomagają pracownicy służb społecznych.

• Pracownicy ośrodków pomocy społecznej

 Na to wszystko, co działo się w domu, nie mogłam patrzeć. Bracia potrafili mi wyłączać korki, potrafili mi wyłączać wodę jak się myłam pod prysznicem, nie mogłam też korzystać z lodówki. Potrafili mi wyrzucić wszystko z lodówki. Wyjadali rzeczy, które przyniosłam dla dziecka. Oni potrafili nawet takie małe porcje zjadać, które dla niej w lodówce zostawiałam. Nie patrzyli, że  jestem samotną matką i że  jest mi ciężko. Nie wytrzymałam tego wszystkiego, bo codziennie awantury były. No i poszłam do pomocy społecznej, powiedziałam, co się w tym domu dzieje i oni zaproponowali mi Ośrodek Interwencji Kryzysowej.

• Kuratorzy sądowi

 Zostałam wyrzucona z mieszkania, wylądowałyśmy z córkąno  ulicy i pani kurator, niesamowita kobieta, skierowała mnie do tego ośrodka w Pomoc była natychmiastowa, kiedy opowiedziałam, jaką mam sytuację, to dostałam pomoc z dnia na dzień.

• Personel szpitala

 Byłam w ciąży, miałam zaraz rodzić, a ojciec znęcał się nade mną (...) powiedział, że mnie wyrzuci przez balkon, że mnie zabije (...). Gdybym była sama, to jeszcze bym cierpiała, ale z tym dzieckiem.... Więc zadzwoniłam na policję, zamknęłam się w pokoju. Przyjechała policja... powiedziałam, jaka jest sytuacja. Skuli go w kajdanki i wyprowadzili z mieszkania, na dołek. A ja trafiłam do szpitala. Jak się moja córka urodziła, powiedziałam tam w szpitalu o swojej sytuacji, nie wiedziałam, co mam zrobić, byłam zdenerwowana, bałam się, co to będzie jak wrócę do domu, Pani z opieki społecznej tam się mną zainteresowała i  dała mi właśnie skierowanie do ośrodka. Prosto ze szpitala pojechałam do ośrodka. Pomogli mi spakować rzeczy, samochód przyjechał, pojechaliśmy do ośrodka, w samochodzie posiedziałam pół godziny, ustalano jakieś formalności. Mała się urodziła 2 lutego, a od 10 lutego jestem w tym ośrodku cały czas.

• Policja

 Tutaj trafiłam przez policję, bo był okres zimowy. Mieszkałam w innym ośrodku (...). Jam mi się skończył czas pobytu. Najpierw trafiłam z dzieckiem do schroniska dla bezdomnych. (...) To była zima, mróz, śnieg, a ja zostałam bez dachu nad głową. Warunkowo zostałam przyjęta na miesiąc.

W  schronisku tym nie powinnam przebywać i tam też nie chcieli mnie trzymać, bo to nie był ośrodek przystosowany dla matki z dzieckiem. No więc zgłosiłam się na Policję i trafiliśmy tutaj. Ja wiedziałam o tym ośrodku, ale nie znałam adresu.

Straż miejska

 Przywiozła mnie tutaj straż miejska. Mój konkubent podnosił na mnie rękę i w ogóle nie mogłam na niego liczyć. (...) Zanim poszłam na macierzyński to mój szef płacił za mieszkanie jeszcze jak pracowałam. No a teraz wyszło tak, że on nie  zapłacił ani za mieszkanie ani mi nie dał wypłaty i w sumie zostałyśmy bez niczego i bez dachu nad głową. Wyszłyśmy z córką z mieszkania, poszłyśmy na komisariat, tam nam podali adresy i kazali sami szukać. Była już późna godzina to stwierdziłam, że zadzwonię po straż miejską niech mnie zawiozą gdzieś i panowie mnie tu przywieźli.

Pracownicy innych placówek wspierających

 Już w pewnym momencie tego nie wytrzymałam, bo dochodziło do tego, że zaczynały się gwałty. Ja byłam już w stanie spać na dworcu. Ja po prostu miałam takie straszliwe lęki, że tego się nie da opisać. Stwierdziłam nie! koniec, tego się nie da wytrzymać" (...). Uciekłam pewnej niedzieli, 1 maja. Poszłam na policję. Policja stwierdziła, że nie mogą mi na ten czas pomóc, żebym pojechała na Stawki. (...). Przenocowali mnie tej nocy. Rano pracownik socjalny stwierdził, że absolutnie ja tam się nie nadaję, że mi po prostu trzeba pomóc (...). Jak ja rozmawiałam z pracownikiem socjalnym w noclegowni, to ta Pani mi uświadomiła jak tam jest, i że ja potrzebuję przede wszystkim psychologa i psychoterapii. I to stało się bardzo szybko. Zadzwoniłam do tej placówki i przyjechałam.

Osobiste znajdywanie miejsca schronienia

 Ja sobie sama tę pomoc zorganizowałam i sama sobie pomagam. Za pierwszym razem szukałam pomocy u pedagoga szkolnego i wychowawcy. Obecnie szukałam pomocy przez internet. Szukałam instytucji, która dałaby mi dach nad głową, ponieważ groziło mi, że zostanę wyrzucona przez pańnera razem z dziećmi. Jakieś mieszkanie bądź pokój, gdzie mogłabym się z dziećmi schronić. Znalazłam w internecie informacje na temat ośrodka interwencji kryzysowej. Równocześnie udałam się również do OPS-u, żeby także tam się zapytać, gdzie mogę taką pomoc uzyskać. Poprzez OPS, zostałam skierowana przez pracownika socjalnego do takiego ośrodka.

Dla części klientek uzyskanie schronienia w hostelu było możliwe dopiero w wyniku działań pracownika socjalnego lub przedstawicieli innych służb. Wcześniejsze samodzielne próby dostania się do ośrodka kończyły się niepowodzeniem. Należy jednak pamiętać, że pomimo dużego rozżalenia klientek, ostrożność pracowników takich placówek jest zasadna. Ograniczona liczba miejsc w ośrodku wymaga głębszego przeanalizowania sytuacji każdej klientki oraz potwierdzenia diagnozy przez specjalistów, którzy wcześniej poznali sytuację pań zgłaszających chęć skorzystania z miejsc hostelowych.

Osoby, które po dramatycznych doświadczeniach trafiają w końcu do hostelu dla ofiar przemocy, zazwyczaj nie mają wygórowanych oczekiwań. Potrzebują:

• schronienia,

• spokoju,

• zapewnienia bezpieczeństwa sobie i dzieciom.

Pierwsza spokojna noc przynosi zazwyczaj poczucie ulgi. Ale następnego ranka panie muszą zmierzyć się z rzeczywistością. A ona nie przypomina sielanki. Po krótkim odpoczynku panie muszą starać się o zdobycie pożywienia, ubrania, środków czystości.

 Jeśli chodzi o  ubrania, środki czystości, to  wszystko na własną rękę. Dostałam takie skierowanie do Ariadny, no i tam jeżdżę co dwa tygodnie w środę po żywność, po takie puszki, gotowe dania, czy mleko, czy jakieś słodycze, odżywki dla dziecka. Teraz zaczęłam też jeździć do Ariadny po ubrania. Teraz miałam w sobotę chrzest dziecka, chciałam się jakoś ubrać, spodnie wybrałam sobie eleganckie, żakiet, bluzeczki, no i ładnie wyglądałam na tym chrzcie. Bo to taki ważny moment w życiu.

Muszą również zorganizować szkołę, przedszkole lub opiekę dla dziecka. Konstruują wspólnie z pracownikami ośrodka plan działania i muszą ten plan sukcesywnie realizować. Czas pobytu w placówce jest zazwyczaj ograniczony do 3 miesięcy. W wyjątkowych sytuacjach pobyt wydłużany był do pół roku. Z wypowiedzi mieszkanek ośrodków można wywnioskować, że w ich ocenie nie jest to czas wystarczający:

 Pobyt w ośrodku dla ofiar przemocy jest za krótki, powinien być wydłużany. Trzy miesiące to za krótko...

 Co miesiąc mam przedłużane, ale ciągle w takim napięciu człowiek żyje. Moje dziecko już drugi raz jest w innej szkole. Dla niego też nie jest to dobre. To też ujemnie wpływa na jego psychikę. Pracy szukam lepszej, ale jest trudno. A jak miałam lepszą, to dziecko mi cały czas chorowało. Teraz zarabiam grosze i nie stać mnie, żeby wynająć coś, żeby żyć normalnie.

Zdarzają się również sytuacje, w których sprawy klientek rozpatrywane są indywidualnie. W jednym przypadku pobyt w ośrodku wydłużony był do 11 miesięcy. Wydłużenie czasu pobytu uzasadniała determinacja, jaką wykazała się klientka w działaniach na rzecz zmiany swojej dotychczasowej sytuacji życiowej. W tym przypadku kluczową zmianą było uzyskanie zatrudnienia i mieszkania, do którego wraz ze swoim dzieckiem będzie mogła wprowadzić się natychmiast po zakończeniu prac remontowych.

W trakcie pobytu w ośrodku klientki otoczone są wszechstronną opieką psychologiczną, socjalną oraz prawną. Panie cenią sobie zainteresowanie personelu placówki ich sprawami. Wreszcie mają poczucie, że nie są same, że jest ktoś, kto pomoże im rozwiązać nawarstwione latami problemy.

Pomoc  polega przede wszystkim na tym, że jest to wsparcie w postaci rozmowy, zainteresowanie, co jest bardzo ważne. To, że ja mogę powiedzieć czego oczekuję, jakiej oczekuję pomocy i ja tą pomoc dostaję. Psycholog, psychiatra, rozmowa z wychowawcą, ogólne zainteresowanie - to jest naprawdę istotne, bo nas w tym ośrodku jest tak bardzo dużo i tak naprawdę na każdym z nas skupiają uwagę i poświęcają dużo czasu. (...). Są spotkania indywidualne z psychologiem, mogę wreszcie wyrazić swoje złości, wyżalić się i powiedzieć, że ja też mam prawo i czegoś nie mogę. Są też spotkania takie grupowe. W poniedziałek  mieliśmy spotkanie z doradcą zawodowym.

Pomoc psychologiczna wielu klientkom pozwala przetrwać sytuację kryzysową.

 Psycholog pomaga mi tym, że pociesza mnie, rozmawia. Rozmowa dużo daje, nie mam takiego dołka. Najgorsze jest, jak człowiek jest w czterech ścianach sam, wtedy ma za dużo do myślenia, wtedy ma doły. Kiedyś było gorzej, bo miałam myśli samobójcze. Myślałam, żeby skoczyć do metra, powiesić się, czy iść do lasu nazbierać jakichś muchomorów, nie chciało mi siężyć. Teraz, dzięki tej pomocy już wiem, że mam dziecko i muszę żyć dla niej.

Jednym z zadań personelu placówki jest motywowanie pań do działania i rozwijanie ich poczucia sprawczości. Panie zazwyczaj dostrzegają tę motywującą funkcję wsparcia:

To co  oni robią jest dobre, bo to tak motywuje, żeby nie spocząć na laurach i nie czekać, że wszyscy będą mi pomagać. Ja byłam zaskoczona, że cały czas mnie ktoś popychał do działania. To jest właśnie dobra pomoc psychologiczna.

Jednak czasem narzucone przez ośrodek zasady są dla pań męczące:

 Ja to czasem brałam dziecko, torbę, dokumenty i chodziłam po mieście, chociaż była zima, bo musiałam się wykazać, że coś robię. Pochodziłam trochę i wracałam. Powiedziałam, że nic mi się nie udało załatwić.

Niektórym klientkom, dzięki wsparciu ośrodka, udaje się zorganizować mieszkanie:

 Dzięki temu, że byłam w tym ośrodku, dali mi mieszkanie, ok. 32 metry, mimo że na czwartym piętrze, bez windy, ale jest. No i teraz administracja zajęła się remontem, bo tam były cztery puste ściany.

Rozmowy z paniami mieszkającymi w ośrodkach pozwoliły ustalić kierunki zmian, jakie warto byłoby wprowadzić w placówkach udzielających schronienia ofiarom przemocy w rodzinie. Sugerowane zmiany dotyczyły zarówno warunków mieszkaniowych, jak i organizacji pomocy w ośrodku.

• W ośrodku powinny być mniejsze pokoje, tak aby matka z dzieckiem mogła w nim mieszkać sama. Wiele niepotrzebnych konfliktów rodzi się na tle indywidualnych różnic między lokatorkami mieszkającymi w jednym pokoju.

• Przydział do pokoi powinien odbywać się według kryterium wieku dzieci. Zachowania dzieci wynikające z okresu rozwojowego często są przyczyną konfliktów między ich mamami:

 Mam swój pokój, który czasami dzielę z innymi osobami. Kiedyś dzieliłam z osobą, która przyszła do ośrodka z 1,5-rocznym dzieckiem, które w nocy bardzo płakało. Ja o 5 rano wstaję z córką i za dziesięć 6 wychodzimy z ośrodka, bo muszę ją zawieźć ok. 20 km do przedszkola, a później do koleżanki pilnować dziecko, tak sobie dorabiam. Jak wracamy, to jest 18.30. Płacz tego dziecka był bardzo męczący, więc poprosiłam o przeniesienie.

• Powinna istnieć możliwość przedłużenia pobytu w placówce:

 Ważne jest, żeby kobieta, która jest w ośrodku, nie musiała zmieniać co 3 m-ce ośrodka, bo czegoś nie dopełniła, jakiejś formalności, jakiegoś papierka.

• Pokoje powinny być zaopatrzone w - choćby maleńkie - ale własne łazienki. Matki nierzadko obawiają się o  stan zdrowia własnych dzieci. Ze wspólnych łazienek korzystają bowiem osoby z różnych środowisk, z różnymi nawykami higienicznymi.

• W przypadku braku miejsca w ośrodku pracownik powinien wskazać miejsce schronienia w konkretnej placówce, z którego klientka mogłaby skorzystać:

 Na początkowym etapie załatwienie tymczasowego pobytu powinno być po  stronie pracownika ośrodka. Ja jako pracownik socjalny spróbowałabym wyczuć potrzeby tej osoby, no /  jej możliwości - no  ile jest w stanie poradzić sobie sama, a na ile nie. Ja bym znalazła takiej kobiecie miejsce. Wiadomo, że  później dana osoba musi radzić sobie sama, adekwatnie do tego jak jej psychika się wzmacnia. Nie można cały czas prowadzić jej za rączkę, bo szkodzi się takiej osobie. (...) Ale pracownik powinien zapytać czy poradzi sobie Pani, czy nie. Jeśli widzi, że siedzi 'sierota' i rusza ramionami, rozkłada ręce, to trzeba zrobić to za nią. Ja bym tak zrobiła.

• W placówkach udzielających schronienia wskazane jest organizowanie opieki nad dziećmi, zwłaszcza dla nie-uczęszczających do szkoły:

 Tutaj jest bardzo dużo matek z dziećmi, które nie mają żłobków, nie mają przedszkola dla dziecka. Są sytuacje, kiedy muszą mnóstwo spraw pozałatwiać. W tym momencie przydałaby się jakaś stała opieka nad dziećmi w jakichś godzinach. Jakiś kącik dla dzieci... Były stażystki kiedy ja tu się wprowadziłam i one były na tip-top zawsze w tych dniach umówione. Mogłam spokojnie dostarczyć sprawę do sądu i wtedy ta pani była z dziećmi. Mur beton chodziła za dzieckiem krok w krok i było świetnie dopilnowane. Teraz przychodzą wolontariuszki albo nie. Miałam wolontariuszkę umówioną, kiedy syn był chory, a one dzwonią i mówią, że nie mogą. No i z niczym zostaję w tym momencie. Dlatego coś takiego przydałoby się. Bardziej świetlica z opieką.

Jak widać brak opieki na dzieckiem w placówce uniemożliwia niektórym klientkom poszukiwanie, a nawet podjęcie stałej pracy. Brak pracy oznacza natomiast brak funduszy na opłatę żłobka lub przedszkola. W ten sposób pojawia się błędne koło. Klientki, mimo gotowości do podjęcia pracy, nie są w stanie usamodzielnić się finansowo.

• Klientka jednego z ośrodków zwróciła uwagę na potrzebę obecności pracownika ośrodka przez całą dobę. W jej opinii dyżury nie powinny kończyć się o godz. 20. Kiedy wszystkie mieszkanki są w domu, pojawia się wiele konfliktów wymagających interwencji pracownika placówki. Jeśli go nie ma, trudno jest je rozwiązać, co wzbudza wzajemną agresję.

• W opinii jednej z pań ograniczenia dotyczące wizyt członków najbliższej rodziny w ośrodku powinny być zdecydowanie łagodniejsze. Problemem jest, np. konieczność spotykania się klientki z matką poza terenem placówki (w parku lub na ulicy), często w bardzo niesprzyjających warunkach atmosferycznych. Warto pamiętać, że w wielu przypadkach wsparcie członków rodziny (np. opieka nad dzieckiem, wsparcie rzeczowe lub finansowe) jest podstawowym warunkiem odbudowy nowego życia klientek poza placówką. Z wypowiedzi pań wynika, że wskazane byłoby indywidualne określenie listy gości, z którymi mogłyby się spotykać w określonych godzinach na terenie placówki.

Zdarza się, że oczekiwania pań są sprzeczne. W jednym z ośrodków ankietowane wskazywały na potrzebę prowadzenia grupy wsparcia jako dodatkowej formy pomocy mieszkankom ośrodka. W odczuciu klientek ich osobiste, nieformalne kontakty nie rekompensują możliwości wymiany doświadczeń jaką daje formalnie zorganizowana grupa wsparcia. Z kolei w innym ośrodku, w którym klientki uczęszczają na grupę wsparcia, obowiązkowe uczestnictwo w tej formie pomocy odbierane jest jako niepotrzebne obciążenie:

 Ta obowiązkowa grupa wsparcia to dla mnie jest strata czasu. To są dwie godziny od 18 do 20, kiedy ja siedzę, nudzę się, ziewam, wkurzam się tylko, nic mi to nie daje. Taki jest regulamin. Bardziej powinna być terapia indywidualna dla osób, które tego naprawdę potrzebują.

Podsumowanie

Przeprowadzone badania pokazały, że funkcjonujący w Warszawie system pomocy ofiarom przemocy w rodzinie, choć nie jest doskonały, spełnia wiele ważnych funkcji. Panie biorące udział w badaniach, są zadowolone z pomocy specjalistycznej udzielanej w placówkach zajmujących się pomocą ofiarom przemocy w rodzinie. Uważają, że pomoc ta jest skuteczna, aczkolwiek niewystarczająca. Dostrzegają w swoim życiu wiele zmian, które pojawiły się dzięki uczestnictwu w różnych zajęciach oferowanych przez placówki, ale jednocześnie chciałyby dalej korzystać z wielu form pomocy, które ze względu na ograniczone możliwości finansowe placówek, są reglamentowane", ograniczone w czasie.

Panie określiły również kierunki zmian, jakie warto byłoby wprowadzić w placówkach wspierających i lokalnym systemie wsparcia. Z analizy zebranych informacji wynika, że szczególną uwagę należy zwrócić na dostępność informacji o placówkach wspierających - brak wiedzy osób doświadczających przemocy na temat możliwości otrzymania wsparcia i towarzyszące temu poczucie osamotnienia i bezradności sprawia, że proces radzenia sobie z przemocą wydłuża się o kilka lat. Ważnym zadaniem stojącym przed kierownikami placówek jest również likwidowanie barier organizacyjnych ograniczających dostępność do placówek. Chodzi przede wszystkim o dostosowanie godzin konsultacji do możliwości klientek, zorganizowanie specjalistycznych grup wsparcia i indywidualizację zasad dotyczących udzielania wsparcia. Wskazany byłby również łatwiejszy dostęp do pomocy psychologicznej i prawnej oraz zatrudnienie w placówkach lekarzy psychiatrów i seksuologów.

Optymistyczny wydaje się jednocześnie fakt, że klientki placówek wspierających, korzystające od dłuższego czasu z warszawskiego systemu pomocy ofiarom przemocy, dostrzegają zmiany, jakie zaszły w tym systemie w ciągu kilku ostatnich lat. Widzą, że system ten działa coraz lepiej. Nie można jednak zapomnieć, że lepiej" nie oznacza doskonale".

Ewa Bilska - pracownik naukowy -Akademia Pedagogiki Specjalnej w Warszawie.

Przypisy

1Cykl rozpoczął się od 6/77/201

Inne z kategorii

116sos.pl – planowane prace techniczne [18.07.2024]

116sos.pl – planowane prace techniczne [18.07.2024]

17.07.2024

Uwaga 

W związku z planowanymi pracami technicznymi, w dniu 18.07.2024 mogą wystąpić chwilowe...

czytaj dalej
„Hola Hola” – nowy teledysk DAGADANA we współpracy z Niebieską Linią IPZ

„Hola Hola” – nowy teledysk DAGADANA we współpracy z Niebieską Linią IPZ

28.03.2025

„Hola hola” – to opowieść o rozmowie matki z córką...

czytaj dalej

Newsletter Niebieskiej Linii

Dołącz do biuletynu Niebieskiej Linii i otrzymuj wszystkie bieżące informacje o akcjach, szkoleniach, wydarzeniach oraz nowych artykułach.