Nie - nawet pozytywnej dyskryminacji

08.10.1999

Niebieska Linia nr 5 / 1999

Od pewnego czasu pomagam osobom doznającym przemocy w rodzinie. Z konieczności poruszam się również po meandrach prawa. Z konieczności - ponieważ jestem pracownikiem socjalnym, a nie prawnikiem. Myślę, że najważniejszym problemem jest nie wadliwość przepisów prawnych, czy ich brak, raczej - brak znajomości istniejących przepisów. Dotyczy to osób doświadczających przemocy, które zwykle dysponują niewielką wiedzą o prawach im przysługujących i o tym, czego mogą domagać się od poszczególnych służb, instytucji, urzędów. Ale - co gorsze - dotyczy to również przedstawicieli tych służb. Co jeszcze gorsze - niekiedy dotyczy to ludzi, którzy deklarują, że zawodowo pomagają ofiarom przemocy w rodzinie (poznałam kilka takich osób). Dlatego przede wszystkim życzyłabym sobie kampanii edukacyjnej, dostarczającej wiedzy o przysługujących prawach.

Oczywiście, można usiąść z klientem przy jednym stole i wspólnie ponarzekać na fatalne prawo. Ale można też skierować energię na egzekwowanie istniejących przepisów prawa i rzetelny monitorning sprawy naszego klienta. To drugie jest trudniejsze i bardziej pracochłonne, ale prowadzi do poprawy sytuacji osób doznających przemocy.

W większości spraw moich klientek mam spore poczucie sprawstwa. Rzadko znajduję się w sytuacji, gdy mojej klientce muszę powiedzieć, że nic nie da się w tej chwili zrobić. Takich sytuacji doświadczam wtedy, gdy sprawa trafiła do sądu i trzeba czekać na rozstrzygnięcie. Trwa to zwykle bardzo długo.

Jeśli więc chciałabym zwrócić uwagę na jakieś szczególne naruszenie któregoś z praw osób doświadczających przemocy w rodzinie to jest nim prawo do sądu. A raczej dwie składowe - prawo do rozpatrzenia sprawy przez sąd w rozsądnym terminie i prawo do skutecznej egzekucji orzeczeń sądowych, co sprawia, że przepisy prawne przestają być iluzoryczne. Obawiam się jednak, że jeszcze długo nie uda się uchwalić takich przepisów, które spowodują, że sądy przestaną być zawalone pracą i będą błyskawicznie rozpatrywały napływające sprawy.

Trudno mi przyłączyć się do grupy osób, które twierdzą, że prawo chroni sprawców a dyskryminuje ofiary przemocy. Wydaje mi się, że twierdzenia te idą w kierunku odbierania podstawowych praw, przysługujących wszystkim obywatelom - a więc i sprawcom, a nadawania dodatkowych praw ofiarom przemocy w rodzinie. To coś w rodzaju dyskryminacji pozytywnej ofiar przemocy. Taką dyskryminację stosuje się zgodnie z prawem w stosunku do grup osób upośledzonych społecznie - np. mniejszości narodowych, czy osób niepełnosprawnych. Nie wydaje mi się słuszne, żeby z ofiar przemocy w rodzinie trzeba było tworzyć taką grupę.

A.S.

Inne z kategorii

"Czy to normalne, że mój chłopak mnie bije?"- wywiad Mai Kuźmicz w Dzień Dobry TVN

"Czy to normalne, że mój chłopak mnie bije?"- wywiad Mai Kuźmicz w Dzień Dobry TVN

17.02.2023

Przemoc fizyczna w związku to bardzo poważny temat, który nie powinien być ignorowany. Na co zatem...

czytaj dalej
Premier Tusk wycofał  wniosek złożony przez Morawieckiego

Premier Tusk wycofał wniosek złożony przez Morawieckiego

01.02.2024

“Jak poinformował premier na konferencji prasowej, we wtorek 30 stycznia...

czytaj dalej

Newsletter Niebieskiej Linii

Dołącz do biuletynu Niebieskiej Linii i otrzymuj wszystkie bieżące informacje o akcjach, szkoleniach, wydarzeniach oraz nowych artykułach.