Przestępstwo zgwałcenia - problem prywatny czy publiczny

31.12.2012

Niebieska Linia 6/2012

Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (CAHVIO) została podpisana przez 23 państwa (dane na 5.11.2012) i ratyfikowana przez Turcję. Jest to akt, który w dotychczasowej historii prawa międzynarodowego w sposób najdalej idący podkreśla potrzebę ochrony kobiet przed przemocą, w sposób jednoznaczny wskazując jako źródło przemocy czynniki kulturowe, takie jak negatywny zwyczaj czy szkodliwy, fałszywy stereotyp uprzedmiotawiający kobiety i odmawiający im wartości.

W przypadku ratyfikacji Konwencji kraje członkowskie Rady Europy będą zobowiązane do wprowadzenia instrumentów zapewniających osobom doznającym przemocy gwarancji bezpieczeństwa i ochrony przed przemocą. Treść Konwencji jest wynikiem wieloletniego doświadczenia państw członkowskich w zakresie przeciwdziałania przemocy, ale również gruntownej naukowej analizy zjawiska przemocy. Wprowadzenie w prawie karnym ochrony, której działanie jest uzależnione od woli osoby pokrzywdzonej, zdaniem twórców Konwencji nie chroni ofiar. Często bowiem osoby doznające przemocy uzależniają swoje działania od woli sprawcy, a tym samym brakuje im swobody w podejmowaniu decyzji o użyciu danego przepisu w swojej obronie. Znane jest również zjawisko wycofywania się" osób pokrzywdzonych ze składania zeznań, co podyktowane jest czynnikami zewnętrznymi, takimi jak reakcja otoczenia osoby pokrzywdzonej na toczącą się sprawę karną, chwilowa i pozorna zmiana zachowania sprawcy czy wreszcie nieudolność systemu państwowego w udzielaniu pomocy osobie pokrzywdzonej. Głównie z tych powodów Konwencja w art. 55 wymaga, aby ustawodawstwo krajów członkowskich nie uzależniało ścigania sprawców przemocy od woli osoby pokrzywdzonej bez względu na to, jakie dobro chronione prawem naruszył sprawca.

W trakcie trwającej w Polsce publicznej dyskusji nad zasadnością ratyfikacji przez nasz kraj wspomnianej Konwencji jednym z zagadnień skupiających szczególną uwagę stała się ewentualna konieczność zmiany prawa karnego w zakresie, w jakim ściganie sprawców zgwałcenia jest uzależnione od woli osoby pokrzywdzonej. Zgodnie z obowiązującą w Polsce konstrukcją, zgwałcenie jest przestępstwem ściganym na wniosek osoby pokrzywdzonej. Konieczność złożenia wniosku w przypadku przestępstwa zgwałcenia jest już tradycją polskiego prawa karnego. Wniosek taki był wymagany zarówno w zapisach prawnych pochodzących sprzed II wojny światowej, jak i w Kodeksie karnym z 1969 r. Tryb wnioskowy wprowadzono w pierwszym polskim Kodeksie karnym z 1932 r. obok niezwykle nowoczesnej (jak na owe czasy) definicji zgwałcenia. Przewidywała ona, że zarówno kobieta, jak i mężczyzna mogą się dopuścić zgwałcenia oraz być jego ofiarą; że może dojść do gwałtu wśród bliskich sobie osób, również w małżeństwie, i że z gwałtem mamy do czynienia nie tylko wtedy, gdy sprawca stosuje przemoc fizyczną, ale także wtedy, gdy ma miejsce przemoc psychiczna lub podstęp. Tyle że do tych nowoczesnych definicji dołożono tryb ścigania na wniosek. Utrwaliło to w praktyce przyjęty stereotyp, że zgwałcić może tylko obcy mężczyzna, nigdy znajomy bądź mąż, a zgwałconą może być tylko kobieta. Dla mężczyzny gwałt byłby zbyt wielkim poniżeniem, aby go w ogóle brać pod uwagę, a kobieta, którą to spotkało - zazwyczaj sama jest sobie winna". Oznaką zgwałcenia musi być pozostawiająca widoczne ślady przemoc. Przemoc psychiczna i podstęp przy zgwałceniu z trudem przebija się do świadomości organów wymiaru sprawiedliwości. W tym samym czasie nie słychać protestów, że wnioskowy tryb ścigania jednego z najgroźniejszych przestępstw pozostaje w sprzeczności z systemowo założoną legalnością wymiaru sprawiedliwości, która nakłada na organy ścigania obowiązek tropienia wszelkich naruszeń prawa, również tych drobnych.

 Czy należy zmienić tryb wnioskowy?

W odpowiedzi najczęściej pojawia się jazgot. Potok jadowitych słów. Agresywne i wściekłe, przekonane o swej racji. Jak można zmieniać TO prawo?! Zastanówcie się, co robicie?! Czy naprawdę chcecie narażać ofiarę zgwałcenia na dodatkową krzywdę i poniżenie w sądzie? Chcecie zniszczyć to, co w prawie o zgwałceniu najlepsze, czyli to, że pohańbienie nie wyjdzie na jaw? Czy naprawdę nie macie sumienia, by ciągać ją po policjach i prokuratorach, żeby opowiadała od początku o tym co, z kim i kiedy robiła? Chcecie ją wydać na żer bezwzględnego adwokata, co nie przepuści i udowodni wczorajszego szampana, spacer nocą po wsi lub po mieście, wytknie krótką spódniczkę i jeszcze to, że uśmiechem i biodrami prowokowała, no że przecież sama się prosiła - dziwka jedna. Czy nie lepiej więc, żeby sama decydowała, czy chce przez to piekło przechodzić? Czy nie lepiej, żeby mogła zapomnieć? Nie dość, że znikąd pomocy i że wstyd taki, to jeszcze i to?! Toż seks to sprawa tak intymna, że nie można ofiary jeszcze ładować w te sądowe tarapaty! Przecież dotąd nie musiała, jak jakaś ostatnia, po sądach się ciągać...

Zastanówmy się, dlaczego powyższy katalog proceduralnych nieprawości i nieprawidłowości wymieniają jak dekalog policjanci, prokuratorzy, sędziowie i posłowie, również ci, którzy tak chętnie szafują hasłem prawa i sprawiedliwości? Dlaczego pozostawienie ofiary na pastwę losu i ustawowe przyzwolenie na gwałt nazywa się podstawowym prawem ofiary? Dlaczego, nie dostrzegając sprawcy, łaskawie przyznaje się ofierze prawo" do wstydu i skrycia swej hańby? Dlaczego brak chęci i zaangażowania organów ścigania, obojętnych na ściganie zgwałcenia, skryte jest za parawanem troski o dobre imię ofiary?

Nigdzie w przepisach nie ma przyzwolenia na prowadzenie rozprawy ani postępowania przygotowawczego i sądowego w sposób/ który krzywdzi i poniża ofiarę (zresztą nie ma też przyzwolenia na poniżanie podejrzanego i sprawcy). Prawo zna i posiada procedury pozwalające zebrać dowody i jednocześnie zadbać o bezpieczeństwo ofiary oraz zminimalizować stres, i nie stawia przeszkód w ich zastosowaniu. Czy więc zgoda na brak kultury na sali sądowej nie jest pochodną przekonania, że kobieta sama sobie winna"?

Agresywny adwokat nie ma prawa wypytywać ofiary o jej wcześniejsze czy późniejsze kontakty seksualne, wskazywać na jej ubiór, czas i miejsce, w którym przebywała. Sala sądowa to nie ring przeznaczony do nokautowania poszkodowanej, a sąd ma dość powagi i władczych instrumentów, by nie zamieniać sali sądowej w rzeźnię. Zgwałcenie wymaga, by udowodnić brak wyraźnego, jednoznacznego, nieprzymuszonego przyzwolenia na seks bądź wyrażenie niezgody na seks. Wcześniejsze i późniejsze życie oraz zdarzenia nie mają z tym nic wspólnego. Przyjmując inną opcję, zwalniamy osobę dążącą do zbliżenia z obowiązku liczenia się z przedmiotem jej pożądania i sprowadzamy ofiarę zgwałcenia do obiektu. Przerzucając na zgwałconą obowiązek i odpowiedzialność za kontrolowanie zachowań gwałciciela -wymagamy niemożliwego.

Czy to wszystko dzieje się z powodu trybu wnioskowego? Nie, nie tylko, ale tryb wnioskowy ma wiele z tym wspólnego. Niesie przesłanie, że w sprawach o zgwałcenie decyduje ofiara, bo to na nią spada hańba i wstyd. Wzmacnia nonsensowne przekonania, że zgwałconą, która odważy się żądać sprawiedliwości, można na policji i w sądzie upokarzać i poniżać. Utrwala lekceważenie prawa - bo skoro sprawcy zgwałceń mogą bezkarnie je łamać, to dlaczego w innych, drobnych sprawach, my mamy tego prawa przestrzegać? Wzmacnia też kulturowe przyzwolenie na lekceważenie kobiet, także w sferze seksualnej. Niesłabnąca aktualność powiedzonka, że gdy kobieta mówi nie" to mówi tak", a gdy mówi tak" to jest dziwką, ustawia wolę kobiet w jednym szeregu z wulgarnym dowcipem. Wymóg składania wniosku, nawet jeśli nie w sposób zamierzony, niesie przesłanie o zwolnieniu mężczyzn z odpowiedzialności za podejmowane w sferze seksualnej decyzje.

Wnioskowy tryb ścigania sprawia, że nie wystarczy zwykłe zgłoszenie gwałtu; ofiara musi dodatkowo poprosić, wystąpić z wnioskiem do organów ścigania o wszczęcie postępowania w sprawie. Czy nie dziwi fakt, że drugie co do ciężkości przestępstwo w Kodeksie karnym jest ścigane tylko wtedy, gdy pokrzywdzona zdecyduje się o to poprosić? Dlaczego nie wystarczy zwykłe zgłoszenie? Dlaczego zmuszamy ją do zrobienia dodatkowego kroku?

Czy chcemy tego, czy nie, wymagając wniosku, mówimy i sobie, i ofierze - to nie nasza, to TWOJA sprawa i TWÓJ wstyd. Ofiara może uzyskaćstosowną pomoc ze strony państwa jako poszkodowana przestępstwem, ale dopiero wtedy, gdy uzyska prawny status pokrzywdzonej, a to wymaga, aby sprawie nadać bieg. Bez zgłoszenia, pod pretekstem, że mamy na uwadze jej dobro, zostawiamy ją na pastwęlosu. Liczenie na zapomnienie jest chowaniem głowy w piasek, ignorancjąbądź okrutną głupotą.

To nie księżyc nocą, nie alkohol, nie krótka spódniczka, wiejska bądźmiejsca uliczka dopuszcza sięzgwałcenia. To gwałciciel ma ochotęna seks i nie liczy się z osobą, którą do niego zmusza. Chce poczuć, że ma władzę i wyżywa się na gwałconej ofierze. Władza czy seks bądź jedno i drugie - to są główne powody zgwałcenia; zgwałcona jest ofiarą i przypisywanie jej odpowiedzialności za działanie sprawcy jest perwersjąi bezprawiem. Wciążprzylepiamy ofierze łatkęwstydu, a to nie ona ma powód do wstydu. Tryb wnioskowy perwersyjnie odwraca porządek rzeczy. Skupia uwagęna ofierze z tendencjądo przerzucania na niąodpowiedzialności za przestępstwo, którego jest ofiarą. Pozwala pozostawiaćsprawcębezkarnego i na marginesie uwagi. Nie ma to nic wspólnego ani z prawem, ani ze sprawiedliwością. Można to nazwaćnikczemnością, bo jest zgodą na bezkarność gwałcicieli w imięfałszywie pojętego spokoju.

Perwersyjny charakter przestępstwa wnioskowego polega i na tym, że równieżorgany ścigania traktujązgwałcenie jak sprawę, która nie leży w ich kompetencjach. Ludzie kierująsięracjonalnymi przesłankami, jeśli mogąpracowaćmniej, to nie będą pracowaćwięcej. Ofierze należy siępomoc, ale dopiero wtedy, gdy sprawa siętoczy. Ofierze zgwałcenia, dopóki nie złoży wniosku, nic się nie należy. Dzieje się tak, mimo że oficjalnie nasz system prawa karnego przyjąłzasadęlegalizmu, a więc ścigania przestępstw z urzędu. W tej perspektywie powinien zastanawiać nie fakt, że znosimy tryb wnioskowy, lecz to, że w ogóle go przyjęliśmy. Polskie procedury stanowiąw Europie ewenement, który można porównaćze zniesionym jużrumuńskim przepisem zwalniającym z odpowiedzialności gwałciciela, który poślubił swojąofiarę. Obecnie podobnym uregulowaniem może siępochwalićBiałoruś. Zbrodnia zgwałcenia jest wszędzie z zasady ścigana z oskarżenia publicznego, a w Polsce nawet zgwałcone dziecko, które ma mniej niż 1 5 lat, musi złożyćwniosek - którego złożyćnie może, bo nie jest osobąpełnoletnią. O złożeniu bądźniezłożeniu wniosku decyduje wola opiekunów prawnych - dziecko się nie liczy. Cuchnie obłędem? Cuchnie.

 Źródła i uzasadnienie trybu wnioskowegow polskim prawie

W doktrynie prawa polskiego przyjmuje się, że takie rozwiązanie ma chronić pokrzywdzonego przed wtórną wiktymiza-cją: Według przyjętej przez polskiego ustawodawcękoncepcji zgwałcenie lub wymuszenie innej czynności seksualnej (art. 197) podlega ściganiu na wniosek pokrzywdzonego. Uzasadnieniem jest respektowanie woli osoby pokrzywdzonej, która ma prawo zadecydować, czy życzy sobie ścigania, z którym wiążą siętraumatyzujące przeżycia i groźba tzw. wtórnej wiktymizacji (negatywnej reakcji środowiska, a także ujemnych następstw prowadzonego procesu karnego)1".

Podobnie pisze prof. Warylewski: ściganie przestępstw na wniosek osoby pokrzywdzonej jest ustawowym wyrazem docenienia interesu indywidualnego. (...) W przypadku przestępstw z rozdz. XXV KK o szczególnym trybie ścigania decyduje charakter naruszonego dobra prawnego - wolności seksualnej, dobra ściśle osobistego, indywidualnego, o charakterze intymnym i związanego ze strefą prywatności"2.

Oba przedstawione powyżej poglądy, mające uzasadniać szczególny tryb ścigania przestępstwa zgwałcenia, wydają się odzwierciedlać pierwotne założenie twórców Kodeksu karnego z 1932 r. Z pełnym odtworzeniem prac nad ówczesnym kodeksem występują problemy natury technicznej (nie wszystkie materiały przetrwały do dzisiaj), jednak zapisy zawarte w sprawozdaniach z pracy Komisji Kodyfikacyjnej Rzeczypospolitej Polskiej Sekcji Prawa Karnego pozwalają na odtworzenie motywacji, którą kierowali się twórcy kodeksu. Wskazuje się bowiem, że: zdarzają się prócz tego przestępstwa, przeważnie nawet ciężkie, jak zgwałcenie, porwanie itd., przy których ujawnienie przestępstwa może stanowić większą dla pokrzywdzonego krzywdę niż sam nawet fakt przestępstwa. Zaliczenie takich przestępstw do kategorii ściganych z urzędu dałoby nieraz pokrzywdzonemu lekarstwo szkodliwsze od choroby"3.

Materiał ukazujący prace nad Kodeksem karnym z 1932 r. ujawnia jednak bardziej szczegółowo, jakie motywy legły u podstaw uzależnienia ścigania zgwałcenia od woli osoby pokrzywdzonej: W pojęciu prawa niemieckiego uchodziło zgwałcenie od najdawniejszych czasów za przestępstwo samoistne, zwrócone przeciwko godności płciowej niewiasty. Dlatego też warunkiem karalności był nienaganny tryb życia niewiasty, a dochodzenie sądowe, a nawet wykonanie wyroku, uzależnione było od jej woli"4. Wskazuje się zatem na fakt, że nie każda osoba może być zgwałcona. W podobnym kierunku idą opinie dotyczące subiektywnej oceny danego czynu: częstokroć samo istnienie przestępstwa zależy od tego, jak je odczuła osoba, przeciwko której dany czyn popełniono. Zwłaszcza niektóre zniewagi, czyny lubieżne i inne są krzywdami tylko względnymi. Jeden i ten sam czyn lubieżny można przyjąć, zależnie od okoliczności, jako miłą pieszczotę lub jako śmiertelną zniewagę"5. Komisja kodyfikacyjna dostrzegała jednak potrzebę zmiany prezentowanego powyżej podejścia. Ostatecznie prof. Makarewicz wskazuje na trzy kierunki, w których powinna zmierzać zmiana przepisów: Rozwój przestępstwa przeciw swobodzie dyspozycji płciowej iść musi logicznie w trzech kierunkach: a) zrównania płci, b) rozszerzenia działania na wszelkie zamachy nierządne, c) zrównania wszelkich działań bez woli przedmiotu przestępstwa"6.

Porównanie celów współczesnego ustawodawcy i ustawodawcy przedwojennego dotyczących wskazania na wnioskowy tryb ścigania przestępstwa zgwałcenia pozwala na wykazanie zrozumienia" sytuacji zgwałconej osoby i chęć dania takiej osobie możliwości nieujawniania tego faktu, gdyż godziłoby to w ocenę moralności tej osoby i mogłoby być dla niej bardziej dotkliwe niż sam czyn. Motywacja ustawodawcy nie wynika zatem z przyczyn leżących po stronie prawa, a raczej jest wyrazem stwierdzenia, że osoby zgwałcone mogą być postrzegane jako rozwiązłe i przez to spotkać się z potępieniem społecznym. Przed tym właśnie ma je ochronić tryb wnioskowy. Ustawodawca wykazuje zatem zrozumienie dla sytuacji, w której osoba zgwałcona wstydzi się tego, że została zgwałcona; możliwość pozostania z tym wstydem jest postawiona na równi z celem, jakim jest ukaranie osoby dopuszczającej się zgwałcenia.

Rozumowanie z 1932 r. w Kodeksie karnym z roku 1 997 nadal ma się dobrze i ciągle pozwala sugerować, że:

1) naturalną reakcją osoby zgwałconej jest wstyd i niechęć przed ujawnieniem czynu; zatem osoba, która chce ścigania sprawcy i ujawnienia czynu zachowuje się nietypowo i nie obawia się utraty moralności, którą przecież powinna chronić;

2) ustawodawca, pozwalając w imię obrony moralności na bezkarność sprawców zgwałcenia, z góry zakłada, że przypadki ukarania sprawców będą wyjątkiem, a regułą jest brak woli osób zgwałconych do składania wniosku;

3) uwzględniając postawę społeczną, polegającą na uznawaniu osób zgwałconych za osoby niemoralne, ustawodawca nie potępia takiej reakcji i tym samym ją utrwala.

W efekcie nadal, podobnie jak przed laty, na salach sądowych można usłyszeć w trakcie ustnych uzasadnień wyroków w sprawach o zgwałcenie, że porządnych kobiet w Polsce się nie gwałci", i przecież wiadomo, że mężczyzna musi się wyszumieć, kobieta musi się umieć pilnować". Nadal też seksizm i dyskryminacja swobodnie się panoszą, towarzysząc umorzeniom zgłoszonych zgwałceń, jeśli miały one miejsce na randkach i podczas imprez, na których pito alkohol.

Ani ustawodawca z 1932 r., ani ten z 1997 r. nie zbadał, czego tak naprawdężyczy sobie ofiara zgwałcenia. Wiedział lepiej. Gdyby spytał, usłyszałby to, co powiedziało ponad 100 osób, które padły ofiarą zgwałcenia. Osoby poszkodowane życzą sobie pociągnięcia sprawcy do odpowiedzialności. Wiedzą, że dla ich zdrowia psychicznego i fizycznego jest ważne, by sprawca usłyszał, że jest winny i by poniósł odpowiedzialność. Chcą, aby organy ścigania poczuwały się do obowiązku rzetelnego prowadzenia spraw o zgwałcenie, bez wyżywania się na ofiarach zgwałceń. Tryb wnioskowy temu nie służy. Wręcz przeciwnie - szkodzi. Utrwala negatywne zwyczaje przyzwalające na pozbawienie ofiar ochrony i podtrzymuje seksistowskie stereotypy, zgodnie z którymi za gwałt odpowiada ofiara. Najwyższy czas, aby to zmienić. Pierwszym krokiem jest rezygnacja z trybu wnioskowego.

Grzegorz Wrona - prawnik specjalizujący się w przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie.

Monika Płatek - profesorka prawa UW, kierowniczka Zakładu Kryminologii w Instytucie Prawa Karnego.

 Przypisy

1 Marek A., Kodeks Karny, Komentarz, wyd. 5, Warszawa 2010.

2 Wąsek A., Kodeks Karny, Część szczególna, t. I, Wydawnictwo C. H. Beck, Warszawa 2006, s. 1007.

3 Komisja Kodyfikacyjna Rzeczpospolitej Polskiej, Wydział Karny, Prawo Materjalne, t. 1, z. 1, Biblioteka Sejmowa P 0730/2, s. 80.

4 Komisja Kodyfikacyjna RP, Sekcja Prawa Karnego, t. II, Biblioteka Sejmowa P 0730/2, Protokół posiedzenia sekcji prawa karnego KK, 28 maja 1 923 r., s. 155.

5 Protokół V posiedzenia Wydziału Karnego 19/01/1920, s. 79.

6Komisja Kodyfikacyjna RP, Sekcja Prawa Karnego, t. II, Biblioteka Sejmowa P 0730/2, Protokół posiedzenia sekcji prawa karnego KK, 28 maja 1 923 r., s. 157.

Inne z kategorii

116sos.pl – planowane prace techniczne [18.07.2024]

116sos.pl – planowane prace techniczne [18.07.2024]

17.07.2024

Uwaga 

W związku z planowanymi pracami technicznymi, w dniu 18.07.2024 mogą wystąpić chwilowe...

czytaj dalej
Portal o superwizji

Portal o superwizji

06.02.2024

Odwiedź stronę  www.superwizorzy.eu

czytaj dalej

Newsletter Niebieskiej Linii

Dołącz do biuletynu Niebieskiej Linii i otrzymuj wszystkie bieżące informacje o akcjach, szkoleniach, wydarzeniach oraz nowych artykułach.