W zespole jest siła

08.04.2002

Niebieska Linia nr 2 / 2002

Z Alicją Ziarnik - pedagogiem, doradcą metodycznym ds. pomocy psychologiczno-pedagogicznej Gminy Warszawa Centrum - rozmawia Anna Staszewska.

   Jaką rolę w pomaganiu ofiarom przemocy w rodzinie odgrywa pedagog szkolny?

   Powinien być przede wszystkim osobą, która uwrażliwia nauczycieli na problem przemocy w rodzinie, bo przecież to głównie oni pracują z dziećmi. Poza działalnością edukacyjną pedagog powinien też weryfikować niepokoje nauczycieli i podejmować pracę z dziećmi krzywdzonymi. Na Pradze Południe w każdej szkole zajmuje się tym jedna odpowiednio przygotowana osoba.

   Na terenie Państwa gminy działa również zespół interdyscyplinarny powołany po to, aby pomoc świadczona dzieciom-ofiarom przemocy stała na wysokim poziomie.

   Nazywamy się Praska Sieć Pomocy Dzieciom i zostaliśmy powołani przez Zarząd Dzielnicy. Zespół ma na celu inicjowanie pewnych działań i opracowywanie metod pracy z dzieckiem krzywdzonym.

   Czy to jest nowa instytucja?

   Tylko do pewnego stopnia. Taki zespół działał kiedyś przy Centrum Dziecka i Rodziny Fundacji "Dzieci Niczyje"; przewodziła mu Jola Zmarzlik. Ale niestety rozpadł się. Głównie dlatego, że opierał się wyłącznie na pracy wolontariuszy, wykonywanej w czasie wolnym od zajęć zawodowych. Poza tym nie miał poparcia pracodawców i w związku z tym rozwiązywanie konkretnych problemów zależało często od dobrej woli pracowników. W końcu uznaliśmy, że taka forma pracy nie zdaje egzaminu. Jednocześnie wiedzieliśmy, że taki zespół jest bardzo potrzebny, tyle że musi być uznany przez władze i mieć jakąś strukturę. Bardzo długo trwało przekonywanie i namawianie władz, no i wreszcie udało się - zostaliśmy zatwierdzeni. W tym czasie zresztą nie próżnowaliśmy - pracowaliśmy bowiem nad materiałami, które mają nam ułatwić pracę.

   Kto wchodzi w skład zespołu?

   Przedstawiciele wszystkich służb świadczących pomoc na rzecz dziecka - szkół i przedszkoli, policji, pomocy społecznej, poradni wychowawczo-zawodowej, dzielnicowego zespołu realizacji gminnego programu profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych, służby zdrowia, Fundacji "Dzieci Niczyje", Ośrodka "DOM" dla Ofiar Przemocy oraz Urzędu Dzielnicy i Wydziału Oświaty. W sumie 18 osób.

   Czy trudno było namówić do udziału w zespole przedstawicieli służby zdrowia?

   Nie. Służbę zdrowia reprezentują dwaj lekarze i dwie szefowe pielęgniarek, w tym jedna zawiadująca pielęgniarkami szkolnymi.

   Czym kierowaliście się dobierając konkretne osoby?

   Byli to w większości ludzie, którzy już wcześniej prowadzili pracę społeczną na rzecz dzieci. Aby jednak stworzyć zespół, korzystaliśmy często z kontaktów nieformalnych, koleżeńskich. Niekiedy tylko w taki sposób udawało się coś uzgodnić. Naszym atutem jest dobre merytoryczne przygotowanie, które zdobyliśmy, uczestnicząc w szkoleniach organizowanych przez Fundację "Dzieci Niczyje" i Komitet Ochrony Praw Dziecka. Wspólne szkolenia pozwoliły nam również poznać się wzajemnie i zaufać sobie. Dzięki temu teraz dużo łatwiej załatwia się różne sprawy, bo rozmowy przebiegają już na zupełnie innym poziomie.

   Jakie zadania wyznaczył sobie zespół?

   Po raz kolejny zastanowiliśmy się nad potrzebami edukacyjnymi wszystkich grup zawodowych i postanowiliśmy, że należy zorganizować trzy rodzaje szkoleń. Pierwsze będą miały charakter informacyjny i zostaną skierowane do osób pracujących bezpośrednio z dziećmi, np. do nauczycieli. Uczestnikami drugiego rodzaju szkoleń będą dyrektorzy i osoby podejmujące decyzje w konkretnych placówkach. Trzecie zostaną zorganizowane dla pedagogów i psychologów oraz osób wytypowanych przez szkoły do pomagania dzieciom-ofiarom przemocy. Szkolenia będzie prowadziła Fundacja "Dzieci Niczyje". Poza tym zespół jest otwarty i możemy pokierować każdą zgłoszoną do nas sprawą. Cały czas poszukujemy modelu współpracy służb działających na rzecz skrzywdzonego dziecka, aby skuteczniej rozwiązywać jego problemy.

   Pracujecie też nad standardami postępowania z dzieckiem krzywdzonym.

   Tak, opracowaliśmy dwie wersje. Jedna, skrócona, ma formę plakatu, zawierającego kilka punktów. Plakaty te otrzymają nauczyciele, pielęgniarki i lekarze, tak żeby mogli na nie zerknąć i szybciutko przeczytać najważniejsze informacje. Wersja druga, rozbudowana, to krótki opis i wyjaśnienie zasad postępowania w pracy z dzieckiem krzywdzonym. Ma on być pomocą między innymi w określeniu stopnia zagrożenia przemocą i rozpoznaniu mocnych i słabych stron sytuacji. Oprócz opisu postępowania z dziećmi krzywdzonymi standardy zawierają konkretne informacje o osobach, które w danej placówce za taką pomoc odpowiadają. Chcemy w ten sposób uniknąć "spychologii". Opracowaliśmy kwestionariusz dziecka krzywdzonego przeznaczony między innymi dla lekarzy. Być może taka forma zachęci ich do baczniejszego przyglądania się małemu pacjentowi i sprawi, że nie będą już tak łatwo wierzyli rodzicom mówiącym, że obrażenia dziecka powstały w wyniku upadku ze schodów czy z rowerka. Kwestionariusz zawiera też pytanie o to, czy dziecko ma dokąd wrócić i czy będzie bezpieczne oraz - co się z tym wiąże - czy konieczna jest natychmiastowa interwencja, czy też pomoc odroczona, a jeśli tak, to w jakiej formie.

   Czy dobrze współpracuje się wam z pomocą społeczną?

   Uważam, że pomoc społeczna, z którą obecnie współpracujemy, jest naprawdę satysfakcjonująca i nowoczesna. Zaczyna działać tak, jak jest to przyjęte na Zachodzie, gdzie problem klienta rozwiązuje się w ramach zespołu. Nareszcie zaczynają pracować tu specjaliści - psycholodzy, terapeuci pomagający osobom z problemem alkoholowym czy ofiarom przemocy w rodzinie. To nie jest już instytucja przydzielająca wyłącznie zasiłki. Potwierdzają to też inni pedagodzy, chwaląc pracowników pomocy społecznej za kulturę obsługi klienta. A przecież jeszcze parę lat temu nie potrafiliśmy się porozumieć. Rozumiem, że oni są zobligowani do pewnych wymogów ustawowych i że brakuje pieniędzy. Jednak często okazuje się, że jeśli na problem spojrzeć z innej strony, to zawsze da się coś zrobić. Często próbujemy coś wspólnie zaradzić, np. umawiamy się, że pomoc społeczna da 2,50 zł, wydział oświaty też coś dorzuci i dziecko ma zapewnione obiady. Jest to oczywiście sprawa ludzkiej inicjatywy.

   Jak Wam się udało stworzyć tak dobrze działający system pomocy?

   Tajemnica polega na tym, że jest to inicjatywa oddolna. Kosztująca oczywiście dużo wysiłku i nerwów, zwłaszcza gdy władza stwierdza, że ma inne priorytety. Niemniej uważam, że jak ludzie się uprą, to można wiele spraw przeforsować. W zespole jest siła. Dla nas to ważne, że jesteśmy placówką dzielnicową. Mimo że nie dostajemy za swą pracę pieniędzy, nasza legitymacja w rozmowach z instytucjami jest znacząca. Istotną sprawą jest też fakt, że nasi szefowie wyrazili zgodę na działalność i dzięki temu niektóre czynności możemy wykonywać w ramach pracy zawodowej. Problemem była też dla nas obsługa biurowa, ale obecnie Urząd zgodził się, abyśmy korzystali z jego środków.

   W jaki sposób przekonywaliście władze?

   Zapraszaliśmy jej przedstawicieli do współorganizowania różnych spotkań. Wtedy Urząd, będąc gospodarzem, poczuwał się do pewnej odpowiedzialności. Główną osobą wspierająca nasze działania był zastępca dyrektora Zarządu Dzielnicy Robert Lasota. To jego dobra wola i otwartość sprawiły, że aż tak bardzo nie musieliśmy nikogo przekonywać.

   Bardzo skuteczna akcja lobbingowa w niezwykle istotnej sprawie.

   Uświadomiliśmy władzy, że gdy wie, iż jakiemuś dziecku dzieje się krzywda i, dysponując środkami, nie podejmuje żadnych działań, to w efekcie na nią spada odpowiedzialność. Zaniechanie pewnych działań może być również uznane za formę krzywdzenia dzieci. To na władzy ciąży obowiązek zapewnienia dzieciom pewnych warunków. Ten argument podziałał, kiedy ostatnio walczyliśmy o pomoc dla dzieci, które razem ze swoimi rodzinami zostały eksmitowane. Rodziny te umieszczono w budynkach socjalnych na peryferiach Pragi, gdzie przez długi czas nie było nawet prądu. Bloki znajdują się między torami i dzieci codziennie idąc do szkoły musiały, narażone na ogromne niebezpieczeństwo, przemierzać 58 par torów w jedną i drugą stronę. Na jednej z sesji rady przedstawiliśmy tę sprawę i władze oświatowe zostały zobligowane do zapewnienia dzieciom transportu. Oprócz tego rozpisano przetarg na prowadzenie dla nich świetlicy socjoterapeutycznej i od stycznia projekt ruszył. Mieliśmy zresztą z tym dużo problemów, bo po zapoznaniu się z lokalizacją wszystkie zainteresowane świetlice wycofały się z inicjatywy, mimo że na ten cel były zagwarantowane środki.

   A więc patrzenie władzy na ręce i przypominanie jej o zobowiązaniach wobec wyborców jest potrzebne?

   Tak - tylko czasem trzeba przeformułować problem z pytania "Co Dzielnica może zrobić dla dzieci z Dudziarskiej" na "Jak długo Zarząd, nie podejmując działań, będzie krzywdził dzieci z Dudziarskiej?". O sytuacji tych dzieci głośno mówiliśmy już wcześniej, tylko nikt nie poczuwał się do odpowiedzialności. Nie ukrywam, że również pomogły nam w tym konkretne osoby zasiadające w zarządzie.

   Czym zajmuje się Pani poza działalnością w zespole?

   Drugim obszarem moich zainteresowań są prawa człowieka - w tym kierunku szkolę nauczycieli i pedagogów.

   Często zdarzają się przypadki przemocy wobec uczniów?

   Drastycznych przypadków znam niewiele, za to nagminny jest brak poszanowania godności uczniów, wyśmiewanie, ironizowanie. Nauczyciele w dodatku uważają, że są to czynniki motywujące, a nie przeciwnie - krzywdzące. Zresztą nie bardzo się im dziwię, przecież na żadnym poziomie kształcenia nie spotkali się z zagadnieniem praw człowieka. A nawet jeśli posiadają już tę wiedzę, nie potrafią przełożyć jej na praktyczne działania. Nie mają specjalnej okazji uczyć się warsztatu pracy. Na uczelni pracują jedynie nad zdobywaniem wiadomości i konspektami, więc większość ich zachowań jest powtórzeniem zachowań własnych nauczycieli. W Niemczech na przykład jest inaczej. Nauczyciel przez pierwsze dwa lata pracy nie może prowadzić lekcji samodzielnie. Najpierw przygląda się, jak robi to jego bardziej doświadczony kolega i ewentualnie prowadzi zajęcia w parze. U nas wpada od razu na głęboką wodę i w dodatku, ponieważ często boi się grupy, myśli głównie o tym, jakby tu się "okopać". Potem funkcjonuje to jako zasada. Często krzywdzenie dzieci w szkole ma podłoże organizacyjne i wiele zależy od tego, jakie wymagania stawia swoim pracownikom dyrektor szkoły.

   Czy trudna jest praca pedagoga szkolnego?

   Myślę, że pedagog w procesie pomagania dziecku krzywdzonemu jest osamotniony. Bo wszyscy w szkole współczują dziecku, ale działania musi podjąć właśnie on. Pisze pisma do instytucji, występuje do sądu, rozmawia z dzieckiem i z rodzicami, i to na nim skupia się złość. Poza tym jest to praca, której często towarzyszy ogromny dylemat. Czasem wiem, że dziecku dzieje się krzywda i że koniecznie trzeba podjąć jakieś działania, ale z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że rozdmuchanie sprawy może zaowocować tym, iż przemoc się nasili albo że dziecko znajdzie się w pogotowiu opiekuńczym. Wtedy tatuś mu powie: "Widzisz - to ta twoja pani pedagog tak się postarała, że teraz wylądowałeś w domu dziecka". Czasem jestem wściekła na państwo polskie, że nie stwarza tym dzieciom właściwej ochrony. Przy tak różnorodnej ofercie programów europejskich - ekologicznych i gospodarczych, nie ma u nas sensownego programu ochrony dzieci! Podejmując decyzję o tym, że nie zrobię nic, bo pogorszę sytuację, nie mogę spać w nocy. A przecież gdyby dziecko było chronione, podjęłabym działania. Mam więc mnóstwo pretensji. Do państwa - czyli do kogo?...    Wiem, że robi się sporo na rzecz dzieci, ale czasem myślę, że nie tak. A to kupi się dzieciom książki, a to kubek mleka, a to zorganizuje zajęcia socjoterapeutyczne. W ten sposób jedynie wspomagamy dziecko, a to powinno być zabezpieczanie. Wiedząc, jak ten system działa w innych państwach, jestem rozgoryczona. Bo czy polskie dziecko jest gorsze od tamtych?    Z tego naszego osamotnienia wziął się pomysł na stworzenie zespołu. Teraz, kiedy mam trudny przypadek, dzwonię na przykład do dzielnicowego, z którym wcześniej uczestniczyłam w szkoleniu interdyscyplinarnym na temat przeciwdziałania krzywdzeniu i mówię: "Krzysiu, musisz mi pomóc, nie wiem, co robić". On jedzie do tatusia dziecka, rozmawia z nim we właściwy sposób i sprawa posuwa się naprzód. To jest najważniejsze - znamy się i ufamy sobie.

   A jak układa się Wam współpraca z sądownictwem i prokuraturą?

   Coraz lepiej. Docierają nawet do mnie sygnały, że w sądzie sprawa wchodzi na wokandę już po tygodniu od jej zgłoszenia. To duży postęp. Współpraca z prokuraturą przebiega według podobnego schematu jak w wypadku współpracy z policją. Traktujemy się po ludzku, spotykamy, obgadujemy i uzgadniamy różne sprawy, a one od razu zaczynają toczyć się inaczej. W prokuraturze jest ponadto wyznaczona osoba, która zajmuje się problematyką przemocy w rodzinie. Wszyscy wiemy, kto to jest i znamy do niej telefon. Tam do tych spraw przykłada się dużą wagę - i to właśnie ma sens.

   Bo w ogóle współpraca ma sens.

   Szczególnie w pomaganiu ofiarom przemocy w rodzinie. Znajomość między ludźmi zaangażowanymi w taką pomoc jest bardzo ważna. Często bowiem okazuje się, że ta sama sprawa jest znana i policji, i pomocy społecznej, i szkole. Jeśli wszyscy się znamy, nigdy nie dojdzie do sytuacji, że każdy będzie przeprowadzał wywiad z tą samą osobą, lecz wspólnie ustalimy, co każdy z nas może zrobić. Oszczędzamy czas i - co najważniejsze - unikamy zamęczania ofiar. A moje wieloletnie doświadczenie w pracy pedagoga wskazuje na to, że wszędzie można znaleźć ludzi kompetentnych, mających dużo dobrej woli i - przede wszystkim - serce.

   To optymistyczne zakończenie naszej rozmowy. Bardzo dziękuję.

A.S.

Inne z kategorii

"Przełamać tabu- przemoc wobec osób starszych"- bezpłatne spotkanie edukacyjne

"Przełamać tabu- przemoc wobec osób starszych"- bezpłatne spotkanie edukacyjne

09.02.2023

czytaj dalej
Dogoterapia- na czym polega?

Dogoterapia- na czym polega?

18.07.2023

Naukowcy dowodzą, że udział zwierząt w leczeniu ludzi przynosi zaskakująco...

czytaj dalej

Newsletter Niebieskiej Linii

Dołącz do biuletynu Niebieskiej Linii i otrzymuj wszystkie bieżące informacje o akcjach, szkoleniach, wydarzeniach oraz nowych artykułach.