WIELKA BRYTANIA WALCZY Z PRZEMOCĄ W SZKOLE

15.07.2011

Brak dyscypliny i przemoc w szkole są dyżurnym tematem na Wyspach od kilku lat, ale przerażające statystyki z ostatniego roku zmusiły władze do zaostrzenia polityki. W 2010 r. ze szkół za agresywne zachowanie wyrzucanych było około tysiąca uczniów dziennie - dwa razy więcej niż w 2009 r. Aż 44 nauczycieli odwieziono z poważnymi obrażeniami do szpitali.

 Konserwatyści obiecywali, że przywrócą porządek w szkołach jeszcze przed wygranymi wyborami do Izby Gmin w maju 2010 r. Przygotowywanie nowych wytycznych dla nauczycieli w sprawie szkolnej dyscypliny zajęło im ponad rok.

 Dokument opublikowany przez resort edukacji jest krótszy - 52 strony zamiast obowiązujących dotąd 600 stron, wprowadzonych kilka lat temu przez laburzystów - ale za to ostrzejszy. Z jednej strony pozwala na "rozsądne użycie siły", z drugiej zaś przestrzega nauczycieli przed jej nadużywaniem, za co karą ma być wyrzucenie z pracy.

 Zgodnie z nowymi wytycznymi pedagodzy zyskają prawo do przeglądania bez zgody uczniów ubrań, szafek czy toreb wychowanków w poszukiwaniu narkotyków czy broni. W wyjątkowych wypadkach mogą przeprowadzać szczegółową kontrolę przed wejściem do szkoły - podobną do tych na lotniskach.

 Bez obawy o pozwanie ich do sądu nauczyciele będą mogli wyprowadzić awanturujących się uczniów z klasy, a nawet zamknąć ich na jakiś czas w kozie. Przed zatrzymaniem uczniów nie będą musieli wcześniej pisemnie powiadamiać o tym rodziców, co do tej pory było standardem.

 W obawie przed zaskarżeniem nauczycieli przez rodziców w większości placówek obowiązywała dotychczas zasada "zero kontaktu fizycznego". Teraz pedagodzy zyskają prawo do rozdzielania bójek za pomocą "rozsądnie stosowanej siły". Będą także mogli odeprzeć atak na siebie, innego ucznia bądź nauczyciela, nie obawiając się o konsekwencje. Wytyczne przewidują bowiem, że w "wyjątkowych sytuacjach nie da się uniknąć zranienia ucznia".

 Policja ma przyjść z pomocą pracownikom szkoły szantażowanym bądź fałszywie oskarżanym przez uczniów czy ich rodziców. Dziś jeden na sześciu brytyjskich nauczycieli skarży się, że pada ofiarą kłamstw ze strony uczniów.

 - Rolą rządu jest podarowanie szkołom swobody i wsparcie wysiłków na rzecz zagwarantowania takich warunków, w których nauczyciele mogą nauczać, a uczniowie uczyć się - mówi cytowany przez "Daily Telegraph" minister Nick Gibb odpowiadający za szkoły. Zdaniem Gibba nowe wytyczne pozwolą zaprowadzić porządek w szkołach, ale nie wszyscy są takimi optymistami. Eksperci mówią wręcz o pokoleniu agresywnych młodych ludzi, wychowanych bez szacunku dla jakichkolwiek autorytetów.

 Winę za ten stan rzeczy ponoszą także zabiegani, skoncentrowani na własnej karierze rodzice, którzy oczekują, że szkoła wychowa ich pociechy. - Dorośli nie są w stanie nauczyć dzieci dyscypliny i szacunku dla zwierzchności - twierdzi w "Daily Mail" Nick Seaton z organizacji Campaign for Real Education.

 Nauczycielka Katharine Birbalsingh, która została zwolniona z pracy za krytykę systemu edukacji na zeszłorocznej konferencji Partii Konserwatywnej, mówi o zamkniętym kole, z którego nie może wyrwać się brytyjska szkoła: - Mamy sytuację, w której z jednej strony nauczyciele nie proszą o pomoc ze strachu albo w obawie, że zostaną uznani za osoby niekompetentne. Z drugiej strony mamy dzieci przekonane, że mogą wszystko, więc nieustannie przesuwające granice.

 Zdaniem ekspertów ta granica za bardzo przesunęła się na korzyść uczniów, również rodzice występują często przeciw pedagogom. Z badań brytyjskiego Stowarzyszenia Nauczycieli i Wykładowców wynika, że 39 proc. nauczycieli na Wyspach spotkało się z przemocą ze strony rodziców, a jedna czwarta - z przemocą ze strony uczniów. Właśnie z tego powodu dwie trzecie z ankietowanych rozważa odejście z zawodu, a inni tracą panowanie nad sobą.

 Tak było w głośnym w Anglii przypadku 50-letniego biologa Petera Harveya, który w lipcu 2009 r. uderzył w głowę żelaznymi hantlami 14-letniego ucznia. Pogotowie znalazło nieprzytomnego Jacka w kałuży krwi w progu klasy katolickiej Szkoły pw. Wszystkich Świętych w Mansfield. Nauczyciel został oskarżony o próbę morderstwa, ale w trakcie procesu okazało się, że zaatakowany uczeń przez długi okres notorycznie prześladował Harveya, doprowadzając go do załamania.

 Uczniowie potrafią być okrutni. Przekonała się o tym 52-letnia Shaaira Alexis, która straciła zdrowie po wypiciu wody zatrutej przez uczennicę środkiem do czyszczenia tablic. W procesie przeciw władzom edukacyjnym Alexis domagała się 700 tys. funtów odszkodowania z tytułu uszczerbku na zdrowiu.

 Odszkodowania od szkoły domagała się też 28-letnia nauczycielka, która w 2005 r. została brutalnie zgwałcona przez 15-letniego wówczas ucznia Westminster City School w Londynie. Kobieta zaczynała dopiero pracę i nie miała pojęcia, że pozostanie sam na sam z chłopakiem w klasie może skończyć się tragicznie.

 Inny głośny w ostatnich latach przypadek agresji miał miejsce w grudniu 2009 r. w Blackpool. Uczeń pchnął nauczyciela ostro zatemperowanym ołówkiem w pierś tylko dlatego, że mężczyzna próbował uratować nauczycielkę przed pobiciem przez chłopaka.

Źródło: www.wyborcza.pl

Inne z kategorii

Zostań KONSULTANTEM(-TKĄ) na czacie w całodobowej Poradni On-Line 116sos.pl

Zostań KONSULTANTEM(-TKĄ) na czacie w całodobowej Poradni On-Line 116sos.pl

19.12.2024

REKRUTACJA ZOSTAŁA ZAKOŃCZONA

Niebieska...

czytaj dalej
Tydzień pomocy osobom pokrzywdzonym

Tydzień pomocy osobom pokrzywdzonym

19.02.2024

Z okazji rozpoczynającego się tygodnia pomocy osobom pokrzywdzonym...

czytaj dalej

Newsletter Niebieskiej Linii

Dołącz do biuletynu Niebieskiej Linii i otrzymuj wszystkie bieżące informacje o akcjach, szkoleniach, wydarzeniach oraz nowych artykułach.