Z KAŻDYM ROKIEM CORAZ WIĘCEJ KOBIET POTRZEBUJE POMOCY

Aktualności

17.06.2010

Dominika Kiss-Orska: Po co jedzie Pani na kongres?

Katarzyna Miłoszewska - Uważam, że może on zrobić wiele dobrego dla kobiet. W Polsce problematyka równouprawnienia jest spychana na margines, polityczki odżegnują się od bycia feministkami. Na kongres przyjedzie wiele znaczących pań, które mogą to zmienić. Pozytywnie zaskoczył mnie rezultat zeszłorocznych obrad. Projekt ustawy parytetowej bardzo podniósł nas na duchu.

Chciałabym, by feminizm kojarzył się z ruchem kobiet, które wywalczyły dla nas prawo wyborcze czy możliwość studiowania na wyższej uczelni, możliwości, które dziś wydają się nam oczywiste. Jest jeszcze wiele rzeczy, które trzeba zmienić w polskim systemie prawnym. Ważne jest, by wprowadzono ubezpieczenie emerytalne dla kobiet, które całe życie zajmowały się domem. Trzeba też nadać pracy domowej kobiet i mężczyzn większy prestiż. Należy promować partnerski model rodziny.

Ciągle jednak kobiety na tych samych stanowiskach co mężczyźni zarabiają mniej.

- Kobiety z wyższym wykształceniem zarabiają 70 proc. tego co mężczyźni wykonujący tę samą pracę. To błędne koło. Pary, które mają małe dziecko, decydują, by matka została z maleństwem w domu, bo im się to po prostu opłaca. To dyskryminuje kobiety na rynku pracy.

W jaki sposób Centrum Praw Kobiet pomaga kobietom?

- Istniejemy we Wrocławiu od trzech lat. W centrum pracują psycholożki, prawniczki, prawnik i liczni wolontariusze. Istotne jest to, że jako organizacja społeczna mamy możliwość monitorowania przebiegu spraw karnych kobiet, które do nas przychodzą prośbą o pomoc.

Jakie to są najczęściej sprawy?

- Nasze prawniczki pomagają kobietom w uwalnianiu się od przemocy domowej. Pomocy prawnej zwykle towarzyszy wsparcie psychologiczne, gdyż agresja pozostawia trwały ślad w psychice. Prawnie wspieramy nasze klientki w staraniach o uznanie winy męża w rozwodzie, uzyskanie alimentów, a nawet o eksmisję sprawcy przemocy. Szczególnie pokrzywdzone są kobiety, które całe życie zajmowały się gospodarstwem. Jak mąż odchodzi, to zostają bez niczego.

Co jeszcze należałoby zmienić w polskim prawie, by kobietom żyło się lepiej?

- W naszym centrum zajmujemy się w tej chwili czterema przypadkami kobiet, które są ofiarami stalkingu. Mężczyźni, którzy chcą kontynuować lub zawrzeć związek z nimi wbrew ich woli, nękają je, prześladują, nie pozwalają normalnie żyć. W polskim prawie nie ma jednoznacznego zapisu, który chroniłby przed takim natrętem. Trzeba określić, opisać, zdiagnozować to zjawisko i usystematyzować prawo. Gdy prześladowca jest bezkarny, jego przemoc narasta. Na jedną z ofiar stalkingu, którą wspieramy, prześladowca napadł. Jeśli nie ponosi żadnych konsekwencji, myśli, że przemoc jest tajemnicą między nim a jego ofiarą, to gnębienie się pogłębia. Ta sama zasada dotyczy przemocy domowej, gdy kobiety obawiają się wydać swojego oprawcę.

Dlatego ważne jest, byśmy reagowali, gdy zauważymy niepokojące sygnały u np. naszych sąsiadów.

- Panie się bardzo wstydzą, że są ofiarami przemocy. Nie chcą się przyznać, że są upokarzane. Czują się współodpowiedzialne. Pomagamy im pozbyć się lęku. Jeśli jesteś bita, otwórz drzwi, okno i krzycz. Wzywaj policję. Świadomość społeczna się zmienia się, ludzie przemoc domową uznają za podłość i interweniują. Dużo dobrego robi Wrocławska Kampania Przeciwdziałania Przemocy, którą współorganizujemy z miejskim wydziałem zdrowia. Z każdym rokiem coraz więcej kobiet szuka pomocy. Żadna z wrocławskich organizacji wspierających panie nie narzeka na brak zajęć.

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław, www.gazeta.pl