DZIECI WOLĄ ŻEBRANIE NIŻ BIDUL

19.02.2007

Akcja rozpoczęła się po artykułach w "Gazecie". Pisaliśmy, że dzieci wolą marznąć, głodować, żebrać, kraść, prostytuować się, niż być w bidulu. Mówiły nam, że są bite przez starszych wychowanków. Dyrektorka Stanicy potwierdziła, że ma u siebie zjawisko fali. Tłumaczyła, że dzieci uciekają do rodziców.

Podpatrywaliśmy przez kilka dni, co naprawdę się z nimi dzieje. W dzień domy ich rodziców przeszukuje policja, penetruje szafy i kanapy. Michał wracał więc dopiero na noc. Ojciec Jordana właśnie wyszedł z więzienia i nie ma mieszkania. Kasi matka nie chce znać. Dzień spędzali w centrum handlowym, tramwajach i pociągach, tam gdzie jest ciepło. Spali na klatkach schodowych albo w ruderach.

Miasto zarządziło kontrolę w Stanicy i Zakątku. Dlaczego są przepełnione? W każdym jest około 60 dzieci. Według standardów unijnych do końca zeszłego roku ta liczba powinna spaść co najmniej o połowę. Krystyna Siejna, wiceprezydent Katowic, zapewniła "Gazetę", że sprawdzi, co robią dyrektorzy, żeby dzieci wróciły do domów rodzinnych.

Marek Liciński z Federacji na rzecz Reintegracji Społecznej nazywa bidul więzieniem. - Więcej godności dzieci mają na ulicy - mówi.

Spytaliśmy Siejną, co robi, żeby dzieci nie trafiały do domów dziecka, tylko do rodzin zastępczych. Katowice mają takich rodzin 419, większość spokrewnionych. 85 przeszło specjalne szkolenie. Zaledwie dwie, zwane wielodzietnymi, mogą przyjąć aż szóstkę dzieci. Jedna - dzieci niepełnosprawne. Pogotowi rodzinnych dla dzieci z interwencji, które czekają na decyzję sądu, powstało osiem. Rodzinnego domu dziecka nie ma.

- Rodzinom zastępczym pomagamy w przydzieleniu mieszkania. Ale kandydaci nie przechodzą szkoleń, nie potrafią zdobyć kwalifikacji - twierdzi Siejna.

- Dostaję sygnały z całej Polski, że urzędnicy utrudniają zakładanie rodzin zastępczych. Chętni są, ale słyszą, że nie ma takiej potrzeby, albo każe im się czekać na szkolenia - mówi Małgorzata Klecka ze Stowarzyszenia Rodzicielstwa Zastępczego. - Dlaczego nie ma bazy rodzin zastępczych i "dzieci do wzięcia"? Dlaczego ja, jako organizacja pozarządowa, nie mam dostępu do takich danych? - pyta.

Co się stanie z uciekinierami po złapaniu? - Muszą trafić z powrotem do domu dziecka - mówi Siejna.

Nawet dyrektorzy biduli przyznają, że to na nic, bo dzieci i tak uciekną. Kasię od piątku policja doprowadzała do Zakątka cztery razy. W sumie dziewczyna ma na koncie ponad 20 ucieczek.

Małgorzata Trzęsimiech, dyrektorka katowickiego MOPS-u, dla takich jak Kasia widzi tylko placówkę resocjalizacyjną. Zdaniem Licińskiego i Kleckiej to najgorsze rozwiązanie. - Tam dzieci czeka tylko demoralizacja - mówią. I dodają: - Nie ma dla nich miejsca.

Adrian Kowalski z Domu Aniołów Stróżów w Katowicach, który opiekuje się dziećmi ulicy, proponował tworzenie kameralnych grup terapeutycznych. Siejna: - Nie ma takich uregulowań prawnych. To sąd decyduje, jak postępować z dzieckiem.

Są już pierwsze wyniki kontroli. Stanica ustaliła, że połowa z jej 22 uciekinierów ma już sądowe skierowanie do placówek resocjalizacyjnych. Czekają w domach rodzinnych na miejsce.

Dowiedzieliśmy się, że chłopcy zatrzymani w niedzielę nie są ze Stanicy. Jeden uciekł z domu rodzinnego, pozostali - z placówek resocjalizacyjnych.

Źródło: www.gazeta.pl

Inne z kategorii

Świadek w postępowaniu karnym

Świadek w postępowaniu karnym

20.02.2024

Osoby pokrzywdzone przestępstwem często potrzebują wsparcia specjalistycznego,...

czytaj dalej
Daniel Przygoda powołany do  Zespołu Monitorującego do spraw Przeciwdziałania Przemocy Domowej

Daniel Przygoda powołany do  Zespołu Monitorującego do spraw Przeciwdziałania Przemocy Domowej

09.01.2024

Z dumą informujemy, że nasz prawnik Daniel Przygoda został powołany do  Zespołu Monitorującego do...

czytaj dalej

Newsletter Niebieskiej Linii

Dołącz do biuletynu Niebieskiej Linii i otrzymuj wszystkie bieżące informacje o akcjach, szkoleniach, wydarzeniach oraz nowych artykułach.