KLUZIK: ZAROBKI MĘŻCZYZN I KOBIET MUSZĄ BYĆ PODOBNE

Aktualności

16.03.2007

Katarzyna Kolenda-Zaleska: Na czele resortu pracy stoją dwie kobiety, pani, jako wiceminister i minister Anna Kalata, a kobiety nadal narzekają, że są dyskryminowane w miejscu pracy, że pracodawcy nie spełniają ich postulatów, że to wszystko nie jest tak, jak powinno być.

Joanna Kluzik-Rostkowska: Moim zdaniem też nie wszystko jest tak, jak powinno być. Aczkolwiek wczoraj siedziałam na posiedzeniu plenarnym Sejmu, ponieważ wszedł na posiedzenie plenarne projekt ustawy o funduszu alimentacyjnym i nagle się okazało, że siedzi pani marszałek, przemawia poseł kobieta i zwraca się do mnie, jako do kobiety. Uznałyśmy więc, że jednak tak źle nie jest, ale mogłoby być lepiej. Jeżeli spojrzymy na statystyki to Polki są lepiej wykształcone, niż Polacy. Jeżeli spojrzymy na to, kto w Polsce szuka pracy to szukają pracy mężczyźni z niskim wykształceniem i kobiety z wyższym wykształceniem. Jeżeli spojrzymy na zarobki...

Katarzyna Kolenda-Zaleska: Ale to źle. Kobiety z wyższym wykształceniem powinny mieć jednak ułatwiony dostęp do pracy.

Joanna Kluzik-Rostkowska: Tak, niestety jest tak, że mężczyźni z wyższym wykształceniem znajdują pracę, kobiety z niskim wykształceniem nie szukają tej pracy, tylko są w domu, zajmują się dziećmi. A kobiety z wyższym wykształceniem, które powinny mieć łatwy dostęp do rynku pracy, mają ten dostęp trudny. Oczywiście zarabiają mniej niż mężczyźni. Mówię: oczywiście, ponieważ jest to problem wszystkich krajów rozwiniętych.

Katarzyna Kolenda-Zaleska: Nawet Komisja Europejska wydała wczoraj komunikat, a dzisiaj szczyt UE ma się tym zająć, bo właśnie jest tak, że kobiety zarabiają dużo mniej, mniej więcej 15% mniej, niż mężczyźni, za każdą przepracowaną godzinę.

Joanna Kluzik-Rostkowska: To niestety ma poważne przeniesienia na inne sfery życia. Ja mam takie wyobrażenie, chciałabym, żeby przyszłość wyglądała tak, żeby pozwolić kobietom wyjść z domu do pracy, jeżeli mają na to ochotę i pozwolić mężczyznom wejść do tego domu, żeby mogli w większym stopniu zająć się swoimi dziećmi. Ale, żeby to było możliwe i żeby ekonomia na poziomie rodziny też temu sprzyjała to zarobki na porównywalnych stanowiskach muszą być bardzo podobne. W tej chwili nawet w domu, gdzie jest naprawdę pełne równouprawnienie to w momencie, kiedy pada pytanie kto powinien zrezygnować na pewien czas z pracy, żeby zająć się dzieckiem no to wychodzi, że powinna zrobić to kobieta, ponieważ zarabia mniej.[...]

Pełna treść rozmowy na stronie: www.gazeta.pl