Niebieska nitka
Aktualności
Niebieska Linia nr 6 / 2005
U wróżki i nie wiedziałam, że to, co wydawało mi się zwykłą zmianą pracy, odmieni moje życie. Czułam się tak, jakbym dostała mapę nieznanego mi lądu, na brzeg którego wyrzucił mnie zarówno zbieg okoliczności, jak i bardzo świadoma decyzja. Żeby się nie zgubić, trzymałam w ręku – jak Tezeusz – kłębek, z którego zaczęłam powoli odwijać nić, niebieską nić. Po wielu latach pracy w szkole (jako nauczycielka języka rosyjskiego i wychowawczyni, a potem dyrektorka) rozpoczęłam pracę w Ogólnopolskim Pogotowiu dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”.
Najpierw przygotowywałam się do pracy przy telefonie. Bardzo solidnie i z wielkim zaangażowaniem. Wiedziałam, jak wielka to odpowiedzialność rozmawiać przez telefon ze skrzywdzoną kobietą, która, często po wielu latach ukrywania problemu doznawania przemocy, oczekuje wysłuchania i konkretnej pomocy. Dla wielu z nich to telefon nadziei na lepsze jutro. Uczyłam się więc, jak sprostać tej nadziei, jakie są zasady prowadzenia rozmów przez telefon, żeby przede wszystkim nie stracić kontaktu z osobą po tamtej stronie, żeby wiedziała, że słucham uważnie tego, co mówi, żeby jej pomóc, wskazując różne kierunki działania, udzielić wsparcia psychicznego i podstawowej pomocy psychologicznej. To wymagało wiedzy o zjawisku przemocy, chorobie alkoholowej, podstawowych aktach prawnych. Pamiętam, jak wielkie wrażenie wywarło na mnie pierwsze szkolenie związane z uzależnieniem od alkoholu i współuzależnieniem. Pijane osoby widywałam już jako dziecko, ale tylko na ulicy, pod sklepem i przysłowiową budką z piwem. Słyszałam historie o alkoholikach, ale nic nie wiedziałam o alkoholizmie. Teraz odkrywałam tajemniczą wyspę. Dostałam mapę i kompas. Na szczęście nie musiałam radzić sobie sama. Uczestniczyłam w wielu szkoleniach, spotkaniach, czytałam mnóstwo książek, pytałam mądrych ludzi, aby rozwiać swoje wątpliwości. Zdobyłam wielki skarb – wiedzę. Dzięki niej zaczęłam dostrzegać to, czego wcześniej nie zauważałam, lepiej rozumieć swoje „ja”; odkryłam swoje wewnętrzne dziecko, przewartościowałam swoje rozumienie otaczającego mnie świata, poczułam, że żyję pełniej i bardziej świadomie. Zdumienie i ciekawość są bowiem życiodajną energią w dążeniu do rozszerzania horyzontów, do ciągłego rozwoju. Wiedza, którą zdobyłam, służy teraz tym, którzy potrzebują pomocy. Obecnie nie pracuję przy telefonie, lecz szkolę osoby, które w swoim miejscu pracy pomagają innym. Wróciłam do tego, co zawsze było moją pasją – dzielenia się wiedzą. Wiedzą, którą wciąż zdobywam i pogłębiam.
Początek
Był słoneczny kwiecień 1995 roku. Rozpoczynałam pracę w miejscu, które miało biurka, komputer i zapał czterech osób oraz wsparcie „jajka” (Instytutu Psychologii Zdrowia i Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych), z którego się wykluło, ale nie miało jeszcze własnej historii. Brałam udział w tworzeniu tej historii. I to było fascynujące doświadczenie. Z lotu ptaka zobaczyłam mapę działań i wyzwań stojących przed Pogotowiem, a także miejsc, które zajmują się pomaganiem. Stworzyłam koncepcję pierwszej bazy danych Pogotowia. Potem przez wiele tygodni zapełniałam różnokolorowe kartki danymi o placówkach, w których osoby doznające przemocy mogły znaleźć pomoc i schronienie. Dzwoniłam do placówek rozsianych po całej Polsce, żeby uzgadniać adresy, kontakty, godziny pracy itd.; zbierałam informacje o nowych miejscach, wysyłałam ankiety. W ten sposób informowałam jednocześnie pracowników tych placówek o powstaniu Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie. Wiele lat minęło od tego czasu, ilość placówek wielokrotnie się zwiększyła, baza danych jest teraz w formie elektronicznej, ale ja wciąż odczuwam radość z dobrze wykonanej, żmudnej pracy, dzięki której poszerzyłam też swoją ogólną wiedzę… z geografii. Poznałam przez telefon wiele wspaniałych osób, do których można było zawsze zwrócić się o pomoc w konkretnej sytuacji. Z wieloma z nich spotkałam się później osobiście, uczestnicząc w niejednej konferencji, a także podczas tworzenia (od grudnia 1996 r.) Ogólnopolskiego Porozumienia „Niebieska Linia”, którego celem jest skupienie jak największej liczby osób, organizacji i instytucji wokół idei pomagania ofiarom przemocy domowej oraz przeciwdziałanie zjawisku przemocy. Z niektórymi osobami jestem w kontakcie do dzisiaj.
Wszystko procentuje
Niedawno się przeprowadziłam. W nowym miejscu jeden z sąsiadów okazał się alkoholikiem i sprawcą przemocy. Policja przyjeżdżała kilka razy. W trakcie interwencji posługiwali się obowiązującą procedurą – Niebieskimi Kartami. Przekonałam się, że choć system wymaga jeszcze wielu działań (w tym szkoleń napływającej wciąż nowej kadry policjantów), to rozpoczęta w 1995 roku niełatwa praca wielu osób nad procedurą, nie poszła na marne. Pamiętam, że jesienią 1996 roku, gdy brałam udział w szkoleniu pierwszych zespołów interwencyjnych policji, towarzyszyła mi wiara w to, że dzieje się coś bardzo ważnego dla systemu pomagania. I nawet jeśli ktoś powie, że tu czy tam jest jeszcze wiele do zrobienia, to wiem, że każde szkolenie procentuje w ogólnospołecznej świadomości.
Jak ważna jest edukacja społeczeństwa przekonałam się, gdy w 1999 roku na zaproszenie Agencji Informacyjnej Rządu Stanów Zjednoczonych przebywałam w USA. Uczestniczyłam tam w trzytygodniowym programie „Przełamywanie barier. Prawa kobiet w USA”. Zapoznałam się z amerykańskim systemem aktywizacji społecznej i zawodowej kobiet, a także pomagania kobietom i dzieciom ofiarom przemocy domowej. Na spotkaniach rozmawialiśmy o znaczeniu kampanii edukacyjnych, których wiele przeprowadzono w Stanach Zjednoczonych. Ja dzieliłam się polskim doświadczeniem z naszej pierwszej kampanii z 1997 roku „Powstrzymać przemoc domową”, w organizowaniu której brałam udział. Było to pierwsze w moim życiu przedsięwzięcie na tak dużą skalę. Doświadczenie, które wtedy zdobyłam, zaprocentowało w innych, późniejszych moich działaniach. Uczestnicząc w amerykańskim programie, miałam okazję nie tylko zdobyć wiedzę, podzielić się swoją, opowiadać o polskich osiągnięciach (co robiłam z nieukrywaną dumą), ale również zwiedzić kilka ciekawych miejsc. Największym przeżyciem była wycieczka do Wielkiego Kanionu rzeki Kolorado w Arizonie. I to w dniu moich urodzin.
Nie brakuje mi odwagi
Swoją wiedzę i umiejętności zdobyte w okresie kiedy pracowałam w Pogotowiu, znacząco poszerzyłam w następnych latach. Od kilku lat współpracuję z Fundacją im. Stefana Batorego. Dzięki mojej biegłej znajomości języka rosyjskiego prowadzę w tym języku szkolenia dotyczące przeciwdziałania przemocy w rodzinie zarówno w Polsce, jak i za granicą (Litwa, Gruzja), a podczas międzynarodowych konferencji promuję polskie osiągnięcia w tym zakresie. Kończąc studia filologiczne, nie myślałam, że znajomość języka wykorzystam w tak ważnej dla wielu ludzi sprawie. Nie ukrywam, że sprawia mi to ogromną satysfakcję.
Cieszę się też, że brałam i wciąż biorę udział w doniosłych wydarzeniach, dodając (często w znaczący sposób) nową jakość tym wydarzeniom. Odkryłam w sobie nowe pokłady umiejętności, a te które miałam – zaczęłam doskonalić. Między innymi przygotowuję (tak jak kiedyś każdą lekcję) programy szkoleniowe (nie tylko bezpośrednio związane ze zjawiskiem przemocy domowej), zaczęłam pisać artykuły, stworzyłam własną firmę szkoleniową.
Niebieska nitka pomogła mi w labiryncie życiowych zakrętów, osobistych decyzji, tworzeniu nowej jakości w moim życiu. Dzięki tej nitce, którą 10 lat temu zaczęłam odwijać, stworzyłam w sobie nowy porządek i uważam, że jestem dziś w dobrym dla siebie miejscu. „Tworzenie własnego życia wymaga odwagi, aby zaryzykować nowy sposób istnienia” (J. Bradshaw Powrót do swego wewnętrznego domu). Bardzo się cieszę, że tej odwagi mi nie brakuje.
P.S. Pracowałam w Pogotowiu „Niebieska Linia” cztery lata. Byłam jego kierownikiem od lutego 1997 r. do czerwca 1998 r.
M. Z.
Inne z kategorii

25 XI – Międzynarodowy Dzień Eliminacji Przemocy wobec Kobiet
25.11.2024
25 listopada to Międzynarodowy Dzień Eliminacji Przemocy wobec Kobiet. Za jego ustanowieniem...
czytaj dalej