Patriarchat – przekleństwo dla mężczyzn (3/122/2019)

27.08.2025

Agnieszka Rusińska

W ostatnich latach nie tylko w Polsce, ale i w świecie zachodnim obserwuje się intensywny powrót androcentryzmu oraz idei życia społecznego, opartego na męskiej dominacji. Zwolennikami chęci powrotu „starego porządku” są głównie mężczyźni, chociaż oczywiście nie tylko. Ale czy patriarchat naprawdę im się opłaca?

Idee, które mamy, nie wiedząc, że je mamy, mają nas Hilemman.

(cytat za: Szymkiewicz, 2016, s. 43)

Cena patriarchatu

Chciałabym przyjrzeć się patriarchatowi „od męskiej strony”. Zazwyczaj bowiem analizujemy ten system oparty na nierówności płci pod kątem strat, jakie przynosi on kobietom. Jest to oczywiste i słuszne, ponieważ to one ponoszą największe koszty społeczne, emocjonalne, ekonomiczne i zdrowotne związane z niższą pozycją, która jest im przez patriarchat wyznaczona. Dziś jednak zapraszam na wycieczkę „na drugą stronę lustra”. Czy patriarchat przynosi mężczyznom tylko i wyłącznie korzyści? Czy może też straty, które są ukryte, ale nie mniej dotkliwe? 

Wydaje się to pytaniem o tyle ważnym, iż obserwujemy w ostatnich latach nie tylko w Polsce, ale i w świecie zachodnim intensywny powrót androcentryzmu oraz idei życia społecznego, opartego na męskiej dominacji. Zwolennikami chęci powrotu „starego porządku” są głównie mężczyźni, chociaż oczywiście nie tylko. Nurtuje mnie pytanie, czy patriarchat naprawdę im się opłaca?

Myślę nie o korzyściach, jakie są udziałem mężczyzn żyjących w systemie patriarchalnym, ale o stratach, jakie oni ponoszą, a których mogliby uniknąć, wspierając partnerski i sprawiedliwy model rodziny. Zastanawiam się, czy naprawdę mężczyźni chcą żyć w takim świecie, czy też są po części zakładnikami i ofiarami niesprawiedliwego systemu, który dając sporo przywilejów równocześnie dużo żąda w zamian. Jaką cenę mężczyźni płacą za władzę i przewagę, którą daje im patriarchat? 

Jak pisze P. Bourdieu „mężczyzn można potraktować jako więźniów i ofiary dominujących wyobrażeń kulturowych (…). Męskie przywileje to jednak pułapka, zwłaszcza kiedy towarzyszy im nieustanne napięcie i stłumienie, które potrafi osiągnąć absurdalne rozmiary, narzucając mężczyznom obowiązek potwierdzenia – w każdej chwili – własnej męskości (…). Męskość rozumiana jako zdolność reprodukcyjna: seksualna i społeczna, ale też jako zdolność do walki i stosowania przemocy (szczególnie zemsty i odwetu) jest przede wszystkim obciążeniem (…) wiele bowiem przypadków zabójstw, tortur, gwałtów, wykorzystywania, nadużyć czy innych postaci dominacji dokonuje się na fundamencie typowo męskiego strachu przed wyłączeniem ze świata twardych i nieustraszonych mężczyzn” (Bourdieu, 2004, s. 63).

Przemocowe wzorce

Mamy możliwość wyraźnie obserwować to zjawisko pracując z mężczyznami będącymi sprawcami przemocy domowej, gdy docierają oni do bardzo bolesnej prawdy o tym, iż wiele z ich agresywnych postaw kształtowanych było w drodze nauki i powielania zaobserwowanych wzorców rodzinnych.

Często mówią „u mnie w rodzinie wszyscy mężczyźni tacy są…”. Używanie przemocy staje się sposobem potwierdzenia swojej męskości, dowiedzenia, „że nie jestem pantoflarzem”. Czasami jest to jedyny znany im sposób. Widzimy tutaj dramatyczne pęknięcie, które pięknie ujął w słowa Bogdan de Barbaro, mówiąc „szanując nasze żony, zdradzamy naszych ojców” (cytowane z pamięci). Ten rozdzierający serce dylemat to jeden z haraczy, jakie zbiera patriarchat od mężczyzn. A przecież „wielu mężczyzn nie identyfikuje się z wzorcem macho. (…) ich relacja z obrazem prawdziwego faceta sama w sobie przypomina relację opartą na przemocy: czują się zmuszeni do utrzymywania takiego wizerunku niejako wbrew swojej woli. Trochę tak, jakby w wewnętrznym świecie byli ofiarami patriarchalnych duchów, które stawiają wymagania i rozliczają z efektów. Te wymagania dotyczą właśnie odgrywania roli prawdziwego faceta” (Szymkiewicz, 2016, s. 45).

Ważnym elementem tej roli jest cedowanie na mężczyznę całej odpowiedzialności za byt rodziny, jej status społeczny i materialny. W systemie patriarchalnym mężczyźni zarabiają więcej, a zajmując eksponowane stanowiska kierownicze i pozostając pod ogromną presją, czują się zobligowani do osiągnięcia sukcesu ekonomicznego i społecznego. Jak wielkie napięcie emocjonalne, lęk i wrogość rodzi ta sytuacja, widać szczególnie w grupach mężczyzn stosujących przemoc, gdzie często wskazują oni, iż są bardziej skłonni do agresji w okresach, gdy mają trudności w pracy lub w czasie bezrobocia. 

Samobójstwa

Jakim obciążeniem jest ten wzorzec możemy także zobaczyć, analizując statystykę samobójstw i ich przyczyny. Autorzy kampanii „Zobacz… znikam”, komentując dane zbierane i opracowywane przez Komendę Główną Policji dotyczące samobójstw zauważają, iż „zdecydowaną większość stanowią mężczyźni, jest to aż 85%. Jednym z możliwych czynników sprzyjających aktom samobójczym wśród mężczyzn jest presja społeczna. Według stereotypów mężczyźni odpowiedzialni są za zapewnienie rodzinie stabilnej sytuacji ekonomicznej, dodatkowo powinni być silni, konkretni i mniej wrażliwi niż kobiety. W związku z tym mężczyźni mogą mieć większe problemy ze zgłoszeniem się do psychiatry, psychologa czy też z poruszeniem kwestii problemów psychicznych, a nawet emocjonalnych. Niezrozumienie i presja otoczenia może być jednym z powodów, przez który mężczyźni popełniają samobójstwa”1.

Patriarchat nie daje za darmo władzy, prestiżu i pieniędzy, wystawia rachunek i to bardzo wysoki.

Syndrom macho

Jak pisze P. Bourdieur, mężczyźni powinni być twardzi zarówno wobec siebie, swojego cierpienia, jak i wobec innych. Tradycyjnie kształtowani do pełnienia roli zdobywców i siłaczy pozostają w głębokim lęku przed kobiecymi aspektami; przede wszystkim tymi, które odnajdują w samych sobie (Bourdieur, 2004, s. 67). Dzieje się tak, pomimo iż jak się wydaje to właśnie te kobiece aspekty mogłyby być im pomocne w sytuacjach skrajnego cierpienia. Męska cywilizacja wypiera z obrazu „prawdziwego mężczyzny” takie cechy, jak: zdolność sięgania po pomoc, wrażliwość na potrzeby własne i innych, respektowanie i uznawanie słabości oraz bezradności jako naturalnego elementu ludzkiego funkcjonowania. Mężczyźni, usiłując kontrolować kobiety, kontrolują i ograniczają tym samym swoje własne zasoby, które postrzegają jako „niemęskie”. Niesie to bardzo poważne konsekwencje zarówno dla wymiaru ich życia osobistego, jak i dla ich społecznego funkcjonowania. Mężczyźni rzadziej korzystają z pomocy psychologicznej, grup wsparcia, mają mniej relacji z innymi ludźmi i słabszą „sieć wsparcia” społecznego.

„Kobieca tożsamość budowana jest w kontekście relacji, a ważnym składnikiem poczucia własnej wartości jest zdolność do dbania o innych. Mężczyźni w większym stopniu określają siebie poprzez separację, a jednym z istotnych aspektów poczucia własnej wartości jest siła lub władza i pozycja w hierarchii. Po jednej stronie mamy oddzielenie, po drugiej przywiązanie” (Szymkiewicz, 2016, za: Gilligan, 1993; 2013, s. 41). 

Opieka nad dziećmi

Na bazie tak zbudowanych tożsamości patriarchat propaguje pogląd, iż kobieta jest osobą lepiej predystynowaną do opieki nad dziećmi aniżeli mężczyzna, to ona jest specjalistką od „przywiązania” do domu i opieki nad dziećmi. Co to oznacza dla mężczyzn? Jaki to ma wpływ na ich relacje z własnym potomstwem? W Polsce w sytuacji rozwodowej zazwyczaj to matce powierzana jest opieka nad dziećmi, a starania ojców o przyznanie opieki lub kontakty z nimi często są tak trudne, iż obserwujemy powstawanie specjalnych stowarzyszeń, których działalność ma na celu wsparcie ojców w egzekwowaniu prawa do opieki nad dziećmi. Czy naprawdę większość mężczyzn nie potrafi opiekować się własnymi dziećmi? Nie wydaje się, aby to była prawda. Ceną, jaką mężczyźni płacą za stereotyp „kobieta lepiej opiekuje się dzieckiem” jest brak kontaktu z własnymi dziećmi, brak wpływu lub iluzoryczny wpływ na ich wychowanie, osamotnienie i brak więzi z potomstwem. 

Prawnicy specjalizujący się w szeroko rozumianym prawie rodzinnym ujmują to w ten sposób: „Dotąd panował pogląd, że ojciec dziecka nie ma szans na to, aby jemu powierzono opiekę nad dzieckiem. Jest to pogląd mający ugruntowanie w statystykach prowadzonych przez Ministerstwo Sprawiedliwości2.

„Jak wynika z ostatniej III Edycji Statystyki Sądowej, obejmującej lata 2011–2017, w ponad 60% orzeczeń dotyczących rozwodów sąd powierzył opiekę wraz z ustaleniem miejsca pobytu dziecka – matce. Powierzenie opieki wraz z ustaleniem miejsca pobytu dziecka przy ojcu nastąpiło jedynie w około 5% spraw. W przytoczonych powyżej statystykach nie ma tego aspektu, ale powołując się w tym miejscu na własne doświadczenie, zapewniam, że w ogromnej większości orzeczenia sądowe dotyczące powierzenia opieki i ustalenia miejsca pobytu dziecka nie opierały się na ocenie kompetencji rodzicielskich rodziców, a na zwykłym powszechnym stereotypie, który głosi, że dzieci powinny zostać przy matce. Stwierdzono również, że powoduje to występowanie tzw. alienacji rodzicielskiej, czyli zachowań prowadzących do powstawania zaburzeń w relacji między dzieckiem a drugim z rodziców, niszczących ich wzajemne więzi”3.

Patriarchat tradycyjnie widzący rolę kobiety jako strażniczki ogniska domowego i najlepszej opiekunki dla dzieci daje mężczyznom wolność od „banalnych” trosk związanych z „praniem pieluch”, ale zabiera ojcom ich dzieci. Małym chłopcom zabiera ojców. 

Przemoc wobec kobiet

Nie są to niestety jedyne obszary, w których stereotypy tworzone i podtrzymywane przez system patriarchalny krzywdzą mężczyzn. Jeden z najpoważniejszych problemów, jakiego doświadczamy w tym systemie, to problem przemocy wobec kobiet. Kończąc rozważania chciałam powrócić do tego tematu niesłusznie, chociaż powszechnie, uważanego za „sprawę kobiet”. Bitych żon, matek, córek, przyjaciółek. Świadkami i uczestnikami ich cierpienia są mężczyźni, najbliższe im osoby. J. Katz zaprasza „pomyśl teraz o wszystkich mężczyznach – ojcach, braciach, synach i kochankach kobiet i dziewczyn, które podały ofiarą męskiej przemocy. O mężach, których żony zostały w młodości zgwałcone i wciąż odczuwają tego skutki. O ojcach, których córki zgwałcono na studiach. O mężczyznach, którzy jako dzieci doznali traumy, gdy patrzyli, jak ich ojcowie lub inni mężczyźni znęcali się nad ich matkami. Miliony mężczyzn należą do którejś z tych kategorii” (Katz, 2012, s. 38).

Patriarchat, jak każdy system oparty na nierówności i niesprawiedliwości, krzywdzi obydwie strony, nie ma tutaj wygranych. 

„Jesteśmy razem na tym świecie, dzielimy wspólne łóżko, jemy śniadania przy tym samym stole, razem płodzimy dzieci, razem wychowujemy córki. Wszystko co przydarza się kobietom, przydarza się także mężczyznom” (Katz, 2012, s. 45). 

Korzyści, jakie daje patriarchat mężczyznom, są w dużej mierze złudne, a w dłuższej perspektywie przynoszą rozczarowanie, smutek i ból. Obecnie bardzo wielu mężczyzn to dostrzega, chętnie wspierają i wybierają dla siebie partnerski model rodziny oraz życia społecznego. Wspólnie ze swoimi partnerkami wychowują dzieci, wspierają rozwój zawodowy i osobisty swych żon i córek, szanują ich prawo do samostanowienia, nie tracąc nic ze swojej męskości. Dostrzegają, iż „kiedy mężczyzna staje po stronie społecznej sprawiedliwości, niestosowania przemocy i po stronie podstawowych praw człowieka – praw kobiet tak samo jak praw mężczyzn – działa w myśl najlepszych tradycji naszej cywilizacji. To czyni go nie tylko lepszym mężczyzną, ale także lepszą istotą ludzką” (Katz, 2012, s. 497).

BIBLIOGRAFIA:

Bourdieu P. (2004). Męska dominacja. Oficyna Naukowa, Warszawa.

Katz J. (2012). Paradoks Macho. Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa.

Szymkiewicz B. (2016). Dlaczego tak trudno jest odejść. Narracje kobiet doświadczających przemocy. ENETEIA, Warszawa.

http://zobaczznikam.pl/statystyki-samobojstw-w-polsce/ https://www.kancelaria-actio.com/rewolucyjne-zmiany-w-prawie-rodzinnym-dotyczy-kontaktow-z-dzieckiem

________________

1.  http://zobaczznikam.pl/statystyki-samobojstw-w-polsce/    (dostęp 10.05.2019).

2. Dane dostępne na stronie: https://bit.ly/2Kk99z    (dostęp: 10.05.2019).

3. https://www.kancelaria-actio.com/rewolucyjne-zmiany-w-prawie-rodzinnym-dotyczy-kontaktow-z-dzieckiem/

Agnieszka Rusińska – certyfikowana superwizorka w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie Instytutu Psychologii Zdrowia PTP, kuratorka sądowa, Poznań.

 

Artykuł pochodzi z czasopisma „Niebieska Linia" nr 3/122/2019

Inne z kategorii

Ciężkie zaburzenia przywiązania u dzieci z rodzin adopcyjnych i zastępczych (2/139/2022)

Ciężkie zaburzenia przywiązania u dzieci z rodzin adopcyjnych i zastępczych (2/139/2022)

10.02.2025

Maria Engler

U dzieci, które miały we wczesnym dzieciństwie...

czytaj dalej
Nowe logo i nazwa – przyszedł czas na zmiany!

Nowe logo i nazwa – przyszedł czas na zmiany!

27.04.2024

Niemal 30 lat istnienia, setki osób zaangażowanych w działalność i tysiące tych, którym udało...

czytaj dalej

Newsletter Niebieskiej Linii

Dołącz do biuletynu Niebieskiej Linii i otrzymuj wszystkie bieżące informacje o akcjach, szkoleniach, wydarzeniach oraz nowych artykułach.

Ostatnie czasopisma