Osłuchiwanie dzieciństwa

30.06.2012

Niebieska Linia 3/2012

Korczakowska diagnoza, by porządkowanie świata zacząć od uporządkowania spraw dzieci, jest nadal aktualna. Główna przyczyna rozdźwięku pomiędzy światem dorosłych a światem dzieci tkwi w braku świadomości, że dziecko nie dopiero będzie, ale już jest człowiekiem". Warto, by dorośli pamiętali o tym, że tak jak im - dorosłym - tak i dzieciom należy się tolerancja, wzajemny szacunek i poszanowanie praw.

Dlaczego Korczak?

Skąd u mnie takie zainteresowanie tą postacią? Wielokrotnie zadawano mi takie pytanie, proszono o charakterystykę osoby i idei Korczaka, która usprawiedliwiałaby to wieloletnie trwanie przy tematyce korczakowskiej. Uświadamiałam sobie wtedy, że zaczęło się od zafascynowania legendą śmierci Korczaka i Jego dzieci - tak żywą bezpośrednio po II wojnie światowej i w mojej nauczycielskiej rodzinie. Potem przychodziła refleksja, że nie można na Korczaka patrzeć przez pryzmat tylko jednego czynu, jednej decyzji, jednego wyboru - choćby najbardziej heroicznego. Jeżeli nawet za punkt wyjścia uczynić decyzję Korczaka, żeby towarzyszyć dzieciom do samego końca, do śmierci w Treblince i nie skorzystać z realnych propozycji uratowania własnego życia -to trzeba zadać sobie pytania, co do takiej postawy doprowadziło, jakie było środowisko, z którego Korczak się wywodził, jakie idee życiowe mu przyświecały, ile ról w życiu pełnił, by tym ideom być wiernym. Trzeba zatem poznawać i pokazywać Korczaka w różnych okresach jego życia, w różnych rolach, na tle różnych środowisk, w których działał. Im głębsze wnikanie w tę różnorodność, tym większy podziw i chęć spotykania się ze Starym Doktorem.

Kim był Janusz Korczak?

Henryk Goldszmit urodził się 22 lipca 1878 r. w Warszawie w rodzinie żydowskiej. Rodzina pozostawała pod wpływem oddziaływania postępowej tradycji Haskali, czyli nurtu oświeceniowego wśród polskich Żydów, którzy opowiadali się za godnym i zgodnym współżyciem dwóch narodów na jednej wspólnej ziemi.

Henryk Goldszmit jest głównie znany pod literackim pseudonimem Janusz Korczak. Posłużył się nim oddając na konkurs sztukę Którędy" (1899 r.). Sztuka uzyskała wyróżnienie i zapoczątkowała literacką działalność Korczaka. Działalność ta była bardzo różnorodna i bogata. Obok książek dla dzieci (m.in. Król Maciuś I", Król Maciuś na bezludnej wyspie", Bankructwo Małego Dżeka", Kajtuś Czarodziej") pisał książki o dzieciach i o wychowaniu (Jak kochać dziecko", Prawo dziecka do szacunku"). Publikował również setki artykułów w czasopismach społeczno-kulturalnych, medycznych, pedagogicznych, psychologicznych. Sam z dużym talentem literackim opisywał momenty wychowawcze" i zachęcał wychowawców do ich spisywania. Również dzieci namawiał do pisania. To one były autorami, a także redaktorami Małego Przeglądu" - nowatorskiego pisma dzieci i młodzieży.

O dorobku korczakowskim, gdzie bohaterami są dzieci, pisano: Korczak dokonał  rzeczyprawie niemożliwej - ujął w dłonie, jak ptaka, żywy sekret dzieciństwa. Stał się odkrywcą rzeczywistości dzieci, która niewidzialna dzieje się obok nas"1.

Całość dorobku piśmienniczego obejmuje 16 tomów zbiorowego wydania Janusz Korczak - Dzieła". Wiele pojedynczych tytułów autorstwa tego pisarza ukazywało się i nadal ukazuje w wielu wydawnictwach w Polsce i w różnych częściach świata. Przetłumaczono je na kilkadziesiąt języków, m.in.: angielski, francuski, niemiecki, rosyjski, hebrajski, hiszpański, a nawet japoński czy arabski. Takie są ślady Korczaka w roli pisarza.

Role życiowe

Druga zasadnicza rola to rola lekarza. Henryk Goldszmit ukończył studia medyczne na Uniwersytecie Warszawskim w 1905 r. Dodatkowe studia specjalistyczne (pediatra) podjął w Berlinie, Paryżu i Londynie. Pracował w szpitalach dziecięcych, praktykował także jako lekarz prywatny.

Z rolą lekarza łączy swobodnie rolę pedagoga i psychologa. Aleksander Lewin tak wspomina Korczaka w tych rolach: Widzę go stale wśród dzieci - to na ławeczce przed budynkiem Domu Sierot, to w jakimś zakątku sali rekreacyjnej, to w sypialni - uważnie słuchającego, co mówią do niego lub między sobą dzieci. Słuchał, wsłuchiwał się całym sobą. Można by nawet powiedzieć, że jakby osłuchiwał dzieci. Był przecież lekarzem. Przykładał ucho do ich wnętrza, do żywo bijącego serca. Sam nie raz byłem świadkiem, jak dzieci wyszeptywały mu do ucha to wszystko, co je nurtowało, cieszyło bądź smuciło. Ciągle jeszcze go widzę, jak od rana do późnego wieczoru przesuwa się bezszelestnie, dyskretnie, obrzeżami ścian - po całym budynku, od suteren do sypialni na drugim piętrze - i zajmuje się sprawami dzieci2".

Do tego budynku Domu Sierot (Warszawa, ul. Krochmalna 92, dziś Jaktorowska 6) Korczak wprowadził się w 1912 r., by odtąd do końca swoich dni (1942 r.) pracować bezpośrednio z dziećmi, by je poznawać i wspomagać w trudnej pracy wzrostu".

Dom Sierot Korczak traktował również jako główny teren badań nad dzieckiem i dzieciństwem. Bo Korczak pełnił także rolę badacza. Wspominając młodość, pisał w Pamiętniku": Wielka synteza dziecka - oto co mi się śniło, gdy w bibliotece paryskiej z rumieńcem wzruszenia czytałem dziwne dzieła francuskich klasyków klinicystów". Temu marzeniu podporządkowuje Korczak swoje życie i swoje wybory. Dlatego decyduje się na zamieszkanie w Domu Sierot na Krochmalnej, żeby móc obserwować dzieci, ich zachowania, ich zabawy. Szukał on również kontaktu z dziećmi spoza Domu Sierot, z dziećmi zdrowymi i chorymi, dziećmi stającymi przed sądem dla nieletnich, dziećmi korespondentami Małego Przeglądu", z dziećmi z domów bogaczy i z dziećmi nędzy warszawskiego Powiśla. Wykorzystywał wszelkie sytuacje i okoliczności (na przykład w warunkach frontowych I wojny światowej pisał Jak kochać dziecko"), wszelkie pory dnia i nocy (znane są jego obserwacje snu dziecka), żeby zebrać materiał do syntezy wiedzy o dziecku. Stosował przy tym wszystkie znane współcześnie metody i techniki badawcze. A więc metody ilościowe i jakościowe, kliniczną obserwację, wywiady, analizę dokumentów, plebiscyt życzliwości i niechęci (odmiana technik socjometrycznych). Zebrał setki, tysiące wykresów wagi i wzrostu dzieci.

Jako lekarz, znawca nauk przyrodniczych i zarazem humanista, psycholog, pedagog - miał podstawy, by prowadzić badania interdyscyplinarne. Taki charakter badań, wieloletni okres ich prowadzenia, pasja badawcza Korczaka sprawiają, że odnosi on na tym polu ogromne sukcesy, a poziom jego wiedzy o dziecku i dzieciństwie szokuje współczesnych.

Oczywiście Korczak nie traktował dziecka jedynie jako obiektu i przedmiotu badań. Takie podejście byłoby sprzeczne z jego filozofią dziecka, wychowania i koncepcjąuporządkowania świata".

Spostrzegał on dziecko na tle konkretnych warunków życia. Ta wnikliwa obserwacja pozwoliła Korczakowi dostrzec główne zagrożenie w chorych relacjach między światem dorosłych i światem dzieci, w braku umiejętności dostrzeżenia przez dorosłych w dziecku - człowieka, osoby mającej prawo do szacunku, będącej podmiotem procesów wychowawczych. Wielokrotnie Korczak powtarzał: dziecko nie dopiero będzie, ale już jest człowiekiem", Nie ma dzieci. Są ludzie"3.

Apelował o autentyczne wyzwolenie grupy społecznej jaką stanowią dzieci. Korczakowskie opinie o niskim statusie dziecka to nie sądy rodem z pięknoduchowej pajdokracji. Wyrastały one z dobrze udokumentowanych badań. Diagnozy, jakie stawiał Korczak czasom jemu współczesnym, były bardzo ostre. W Prawie dziecka do szacunku" w roku 1929 Korczak przestrzegał: Baczność - życie współczesne kształtuje silny brutal, homo rapa, on dyktuje metody działania. Kłamstwem są jego ustępstwa dla słabych, fałszem cześć dla starca, równouprawnienie kobiety i życzliwość dla dziecka".

Korczak występuje nie tylko w roli diagnosty nieuporządkowanego świata, ale również ordynuje sposób jego leczenia. Uważa, że porządkowanie świata trzeba zacząć od porządkowania spraw dzieci. Trzeba wychować nowy gatunek człowieka, podjąć trud nowego wychowania dziecka. Korczak nie tylko gromi i apeluje, ale sam podejmuje zadanie wychowania nowego człowieka - prowadząc Dom Sierot na Krochmalnej i współpracując z Marynq Falską w Naszym Domu na Bielanach. Tu dzieci wychowywane były w duchu praworządności, życzliwości, tolerancji, wzajemnej pomocy. Tutaj, jak pisał Korczak: Karność pragniemy zastąpić przez ład, przymus przez dobrowolne przystosowanie się do form życia zbiorowego, martwy morał zmienić chcemy w radosne dążenie do doskonalenia się i samozmagania". Dobrowolne przystosowanie się do form życia zbiorowego wymagało przyjęcia wspólnego systemu wartości, wspólnych prawideł życia". Przestrzeganie tych zasad obowiązywało wszystkich - i małych i dużych, bez zróżnicowania ze względu na wiek czy pozycję społeczną. Dlatego przed Sądem Koleżeńskim stawały zarówno dzieci jak i dorośli, nie wyłączając Korczaka. Ten trwający 30 lat, eksperyment dawał dobre rezultaty i utwierdzał Korczaka w przekonaniu, że nadziei ratowania świata można i należy szukać w dziecku, w wychowaniu wspomagającym dziecięcy trud i mozół samorozwoju".

Tak więc Korczak wpisuje się do grona reformatorów wychowania, pełni rolę człowieka czynu pedagogicznego, który nie tylko głosi piękne hasła pedagogiki humanistycznej, ale konsekwentnie, z uporem, mimo trudności i załamań - wprowadza je w życie.

Dawanie świadectwa

 logo roku KorczakaKorczaka można też nazwać personalnym symbolem najwyższych wartości moralnych i humanistycznych. On nie tylko głosił pochwałę tych wartości, ale swoim życiem i swoimi wyborami dawał im świadectwo. Poczucie odpowiedzialności za istoty, które były Korczakowi dane pod opiekę, imperatyw moralny ochrony, niesienia pomocy słabszym, poczucie obowiązku, by nie zostawić bez wsparcia tych najbardziej potrzebujących, śmiertelnie przerażonych dzieci - to był wystarczający motyw pójścia razem z nimi na śmierć, mimo możliwości uratowania się. Ten wybór był dokładnie przemyślany i dogłębnie przeżyty. Korczak konsekwentnie odrzucał czynione mu propozycje uratowania go kosztem opuszczenia dzieci. Kiedy w 1940 r. wójt Wawra zaproponował Korczakowi ucieczkę przed zamknięciem w getcie, ten mu odpowiedział: Niestety, panie wójcie Krupka, trzeba dać pokrycie na to, co w ciągu mojego życia wygłaszałem i głosiłem, to jest wierność dziecku-człowiekowi".

Przyjaciel i współpracownik Korczaka Igor Newerly wspomina: Miał wiele propozycji ukrycia go, najpoważniejszą ze strony Maryny Falskiej. Na Bielanach był wynajęty pokój, przygotowano dokumenty. Mógł wyjść w każdej chwili, chociażby ze mną, kiedy go odwiedziłem zaopatrzywszy się w przepustkę na dwie osoby (technik i ślusarz wodociągowo-kanalizacyjnej sieci). Odpowiedział niechętnie: <<Wiesz chyba, że Zalewskiego pobili>>. Piotr Zalewski, były grenadier Mikołajewski, dozorca Domu Sierot od dwudziestu lat, w czasie przeprowadzki internatu do getta chciał pójść za dziećmi, więc przypomniano mu, dając w skórę, aryjskość. W parę lat potem, w sierpniu 1944 roku został rozstrzelany na podwórku Domu Sierot. Taki był sens wypowiedzi Doktora: dozorca nie chciał opuścić dzieci, a wy żądacie, żebym ja to uczynił? Był zaskoczony, że nie odczuwam brzydoty tej propozycji. Nie opuścisz przecież swego dziecka w chorobie, nieszczęściu, w niebezpieczeństwie. A tu dwieście dzieci. Jak można zostawić je same w zaplombowanym wagonie i potem w komorze gazowej? I czy można to wszystko przeżyć? Nie mógł i nie chciał". Nie mógł i nie chciał, bo był nie tylko opiekunem spolegliwym swoich dzieci, ale był nade wszystko dobrym człowiekiem.

Dobro i zło

Jak sam Korczak rozumiał dobro? Czy może nie dostrzegał zła i naiwnie, idealistycznie patrzył na świat przez różowe okulary? Wiemy, że tak nie było, bo potrafił być bardzo surowym diagnostą i sędzią rzeczywistości, która go otaczała i przerażała. Potrafił nie tylko ubierać dobro w piękne słowa, ale jako człowiek czynu, także konsekwentnie realizować i wprowadzać głoszone przez siebie idee w życie.

Nic - nawet najczarniejsze obrazy z żydowskiego getta - nie zdołało wymazać Korczakowskiej wiary w człowieka, w dobro w człowieku ukryte. W swoim Pamiętniku" zanotował: Nikomu nie życzę źle. Nie umiem. Nie wiem jak to się robi". Wielekroć też powtarzał, że dobra jest więcej niż zła, tylko dobro ciche i spokojne jest słabo zauważalne. A zło jest krzykliwe i nachalne, dlatego wydaje się, że jest go więcej. Co ma kły i pazury - napastuje, co ciche wtula się w siebie" - tłumaczył Korczak.

Może im bardziej uwewnętrzniona jest w człowieku wartość dobra, tym bardziej zżyma się on na przejawy zła w świecie. Im bardziej człowiek nie może zaakceptować zła - tym silniej odzywa się w nim imperatyw reagowania na zło i konieczność walki z nim. Taka postawa była dla Kor-czaka czymś oczywistym. Najlepiej wyrażają ją następujące słowa pisane w getcie: ...zdecydowałem zamknąć się w obozie koncentracyjnym okrzyczanego na całą ulicę Sierocińca Dzielna 39 (jeżeli wierzyć alarmom, umiera tam parę dziesiątków dzieci dziennie). Karkołomne przedsięwzięcie, ale trzeba spróbować zaradzić temu. Nie bardzo wierzę w powodzenie, ale nie można poprzestać na westchnieniach i okrzykach grozy".

Dobro ma swój język, język żyrafy" jak powie Marshall Rosenberg. Język żyrafy" to język serca, język dialogu. Korczak opanował go do perfekcji. Wierzył, że dziecko jest zdolne do dialogu z dorosłym i ta wiara przyświecała mu w pracy wychowawczej ze swoimi podopiecznymi. Było to przekonanie zbudowane na solidnych podstawach doświadczenia. Na starcie swej pedagogicznej kariery Korczak stanął jako młody, niedoświadczony wychowawca przed grupą niesubordynowanych kolonistów i w całej swej bezsilności i bezradności sięgnął po kij. Był bliski klęski pedagogicznej. Wspominając tę sytuację, z rozbrajającą szczerością przyznawał się, jak to chciał kokieterią, pustymi słowami o miłości do dziecka zastąpić niełatwe bycie i rozmawianie z dzieckiem, niełatwe bycie jego partnerem i pomocnikiem w pokonywaniu trudu wzrostu i rozwoju". Po tym incydencie doszedł do wniosku, że trzeba mówić z dziećmi, a nie do dzieci. Potem wielokrotnie przypominał o konieczności rozmowy z dziećmi, wsłuchiwania się w ich racje, ich potrzeby, a dzieci przekonywał: my wychowujemy was, a wy wychowujcie nas i powinniście razem z nami ponosić współodpowiedzialność za efekty wychowawcze".

Otwarcie się na Drugiego

Dialogowa kultura zawiera w sobie akceptację inności Drugiego, wiąże się z głębokim rozumieniem tolerancji. Korczak nie dzielił świata na moi" i obcy". Dla niego Mośki, Jośki i Srule jak Józki, Jaśki i Franki jednakowo byli mili. Dla niego najpiękniejszym obrazem był widok dzieci żydowskich i arabskich piekących razem kartofle na polu i Arabów biorących rankiem wodę ze studni żydowskiego osiedla". Analizując stosunki polsko-żydowskie pisał: Jesteśmy braćmi jednej ziemi. Wieki wspólnej doli i niedoli - długa wspólna droga - jedno słońce nam przyświeca".

Małej czytelniczce Małego Przeglądu" tłumaczył: Czy myślisz, że jeśli Polska postawi pomnik ponuremu stuleciu - obok wodzów i chłopów, robotnika i księdza, sądzisz, że nie będzie tam Żyda? On tu był, był, cierpiał, umierał, z ziemią się mieszał i w sokach drzew krąży. Gdy stare kości cmentarza wyrzuci kopacz, budując fundament gmachu, kto pozna czy kości żydowskie, a może twoich właśnie przodków - Celino? Jeśli nie kłamiesz podziwu i radości, że z gruzów wyrasta Palestyna, nie możesz być obojętna na zmartwychwstanie Polski". Korczak pokładał wielkie nadzieje w Palestynie. Był w niej dwukrotnie w 1934 i 1936 r. Obserwował z troską i ogromnym zainteresowaniem jej rozwój, czytał, domyślał się, widział wyobraźnią", nie ukrywał obaw i zastrzeżeń.

Człowiek ludzkości"

Korczak troszczył się zarówno o dzieci polskie i żydowskie, jak i palestyńskie i arabskie. To widzenie dziecka ponad narodami" uzasadnia określenie Korczaka jako człowieka ludzkości. Określenia tego używa Aleksander Lewin, który pisał: Korczak nie da się wcisnąć w prokrustowe łoże ciasno rozumianych określeń Zyd", Polak", katolik", nie--katolik". Sprawy tożsamości narodowej Korczaka nie rozwikłamy, jeśli nie spojrzymy na tę kwestię jego oczyma tzn. oczyma człowieka, który wchłaniał i przetwarzał w sobie dwie tradycje i kultury, a jednocześnie widział w każdym człowieku tylko i głównie człowieka, a nie wyłącznie przedstawiciela tego czy innego narodu. Był zatem Żydem i Polakiem, a przede wszystkim człowiekiem ludzkości", tak jak Montefiore i wielu innych wybitnych ludzi, których nazwiska weszły do historii".

Czy w tym przekraczaniu siebie, w tej wielowymiarowo-ści, w tym byciu człowiekiem ludzkości nie kryje się tajemnica popularności Korczaka w świecie? Czy w tych wartościach, z którymi identyfikował się Korczak współcześni ludzie nie mogą znaleźć czegoś bliskiego, czegoś niezwykle dzisiaj potrzebnego?

prof. Jadwiga Bińczycka - nauczyciel akademicki, pedagog-teoretyk wychowania, przewodnicząca Polskiego Stowarzyszenia im. Janusza Korczaka.

Przypisy

1 Aleksander Lewin,  Korczak znany i nieznany, Warszawa 1 999, s. 215

2 Op. cif., s. 13.

3 To zdanie jest mottem Roku Korczakowskiego 2012 w Polsce.

Inne z kategorii

Konferencja z okazji 30-lecia Niebieskiej Linii IPZ – 26 marca 2025

Konferencja z okazji 30-lecia Niebieskiej Linii IPZ – 26 marca 2025

28.02.2025

czytaj dalej
Świadek w postępowaniu karnym

Świadek w postępowaniu karnym

20.02.2024

Osoby pokrzywdzone przestępstwem często potrzebują wsparcia specjalistycznego,...

czytaj dalej

Newsletter Niebieskiej Linii

Dołącz do biuletynu Niebieskiej Linii i otrzymuj wszystkie bieżące informacje o akcjach, szkoleniach, wydarzeniach oraz nowych artykułach.