Skalna wojowniczka (5/106/2016)
Artykuły „Niebieskiej Linii"
Sabina Lasok-Chwiedoruk
Praca nad skutkami przemocy seksualnej jest szczególnie trudnym procesem. Czasami terapeuci sięgają po nieoczywiste narzędzia, które mogą pomóc osobie po wykorzystaniu seksualnym uporać się z tą traumatyczną sytuacją. Dzięki mojej klientce zrozumiałam, że wspinaczka skałkowa może być elementem wspomagającym terapię osób, które doświadczyły zgwałcenia.
Przemoc seksualna kaleczy ciało, emocje, myśli; godzi w samoocenę, uderza w relacje z Bogiem oraz innymi ludźmi. Ile konsekwencji, ile dodatkowych zmiennych zakłócających – tyle później pracy terapeutycznej: często długotrwałej i bolesnej. Mając pełną świadomość powagi problemu – z tym większą radością chciałabym podzielić się sposobem, który odkryła moja klientka i samorzutnie wniosła jako uzupełnienie terapii, w jakiej pozostawała. Przyznam, że sama nie wpadłabym na pomysł wybrania się na ściankę wspinaczkową, więc zakładam, że inni terapeuci, którzy nie „prowadzą liny” i nie wiedzą, o co chodzi we „wspinaniu się na wędkę” – również mogą nie dostrzec niezwykłego potencjału terapeutycznego tego sportu. Jakie składowe wspinaczki skałkowej pomagają ofierze gwałtu?
Asekuracja
Oczywista dla wspinaczki asekuracja stanowi nieocenione, psychokorektywne doświadczenie powierzenia się drugiej osobie, i to często mężczyźnie. W sytuacji bardziej zaawansowanego wspinania (np. w ramach sekcji sportowej) asekuracja nie ogranicza się wyłącznie do pozostawania asekurującego na dole ścianki czy skały, lecz może wiązać się ze wspólną wspinaczką i przez to stanowić źródło doświadczenia bezpiecznej, nieseksualnej bliskości mężczyzny usytuowanego od tyłu (dla ofiary zgwałcenia jest to szczególnie trudna sytuacja).
Możliwość sprawdzenia siebie i pokonania własnych ograniczeń
Podobnie, jak w przypadku wielu innych sportów, wspinaczka daje szansę systematycznego rozwijania własnych kompetencji i pokonywania kolejnych stopni wtajemniczenia. Pokonywanie tras o rosnącym stopniu trudności; „robienie dróg” bez oszustw w postaci sięgania po uchwyt innego koloru czy pokonanie drogi bez tzw. bloku – to niebywałe źródła samozadowolenia, będące dodatkiem do pracy nad często obniżoną samooceną. Warto zaznaczyć, że dla zwykłego zjadacza chleba nawet zdjęcia górskich miejsc, którymi interesują się wspinacze czy specyfika przejść w jaskiniach, które trzeba pokonywać na wydechu, gdyż są tak wąskie – już powodują wzrost adrenaliny. Doświadczenie zmierzenia się z takim wyzwaniem stanowi prawdziwy „krok milowy” dla pracy terapeutycznej nad przywracaniem poczucia kontroli i sprawczości u osoby po urazie psychicznym.
Konieczność zainicjowania pracy nad własnymi przekonaniami
We wspinaczce skałkowej widać ogromny wpływ psychiki na osiągane rezultaty, ponieważ często możliwość przejścia określonych dróg jest zamknięta nie ze względu na fizyczne ograniczenia, lecz z powodu zaniżonej samooceny czy destruktywnych myśli i przekonań. Tutaj o powodzeniu w dużej mierze przesądza tzw. trening mentalny, nie tylko siłowy czy wytrzymałościowy. Wspinacz zmaga się ze swoim strachem; uczy się psychologicznych aspektów radzenia sobie z nim i dzieje się to w sposób oczywisty, zupełnie bez odwoływania się do urazu – przecież trzeba pracować z lękiem przed wysokością, przed odpadnięciem etc. Okazuje się, że wspinacze, z uwagi na specyfikę uprawianego przez siebie sportu, mają już wypracowane zaplecze w postaci wskazówek psychologicznych, jak sobie radzić ze strachem i lękiem. Moja klientka, pracując ze swoimi przekonaniami i emocjami na bazie literatury otrzymanej od swojego trenera, automatycznie przekładała tę wiedzę i doświadczenie na konsekwencje dotyczące urazu, i robiła to nawet efektywniej, niż gdy pracowała na arkuszach terapii poznawczo-behawioralnej.
- Konieczność pozostawania „tu i teraz” a wspomnienia intruzywne
Specyfika wspinania, wymagająca niezwykłej koncentracji uwagi, nie pozostawia miejsca na inne refleksje niż te związane z kolejnym ruchem. Jak wynika z relacji osoby, która na co dzień w dalszym ciągu zmaga się z silnymi, intruzywnymi wspomnieniami – ścianka, boulder i skały są to jedyne miejsca, gdzie nie pojawiają się u niej tzw. flashbacki.
- Korektywne doświadczenie krzyku
Określone treningi sekcji wspinaczkowej stanowią niezwykłe doświadczenie dla osoby, która musiała zachować absolutne milczenie, gdy była krzywdzona. Podczas trenowania tzw. odpadania od ściany moja klientka musiała zdecydować się na emocjonujący lot w dół, który spowodował, że w naturalny sposób wrzasnęła (podobnie zresztą, jak inni trenujący, gdy ćwiczyli daną umiejętność). Uwalniająca moc takiego krzyku (trudna do osiągnięcia w warunkach gabinetu terapeutycznego), skojarzona z oklaskami i wsparciem ze strony grupy – stanowiły dla mojej klientki szansę na skorygowanie przekonania, że nie wolno krzyczeć i że krzyk zawsze przyniesie ze sobą coś niedobrego, jakąś katastrofę. Jednocześnie doświadczenie to poprzedzały wcześniejsze próby uwolnienia krzyku w warunkach terapeutycznych, które były znacznie mniej efektywne z uwagi na przekonanie o pewnej nieadekwatności działania oraz wstyd.
- Prawidłowe oddychanie
Wspomniany sport akcentuje znaczenie prawidłowego oddychania, co z perspektywy psychoterapeutycznej pozostaje nieocenionym czynnikiem obniżającym lęk.
- Desensytyzacja „przy okazji”
Uprząż wspinacza – pas biodrowy i paski udowe – opinają newralgiczne dla osoby po doświadczeniu gwałtu miejsca; ponadto zdarza się, że prawidłowość założenia uprzęży jest kontrolowana przez kogoś innego, np. trenera czy operatora ścianki. Budowa uprzęży powoduje, iż sposób zabezpieczenia wspinacza jednocześnie pozwala osobie pokrzywdzonej na stopniową desensytyzację sfery genitalnej, jak również normalizację czy nawet gratyfikację tych miejsc (paradoksalnie dla osoby po doświadczeniu przemocy seksualnej, prawidłowość założenia uprzęży, pozostającej w okolicach krocza, stanowi bowiem o bezpieczeństwie osoby wspinającej się). Możliwość odczulenia dostrzegam także w innych sytuacjach, które wymusza trening wspinacza – dla mojej klientki bardzo trudne było robienie spięć, tzw. brzuszków, z uwagi na specyficzną pozycję ciała, jak również wymuszoną koncentrację na mięśniach brzucha. Po zrobieniu określonej liczby spięć – ta część ciała nie budziła już u niej większych emocji.
- Praca z ciałem
Wspinaczka generuje szereg kolejnych, psychokorektywnych aktywności związanych z ciałem, które mają szansę stać się drogą do pozytywnych, leczących doświadczeń. Wspinając się, nie można już dłużej lekceważyć czy niszczyć swojego ciała; trudno jest się również wtedy pociąć, bo przecież uszkodzenia będą widoczne na treningu. Co więcej: osoba uczy się, że należy o to ciało zadbać, gdyż dzięki niemu uda jej się osiągnąć lepsze wyniki w tym sporcie. Co nieocenione dla osoby z doświadczeniem zgwałcenia – będąc zaangażowaną w trening skałkowy, otrzymuje ona wiele wskazówek, dotyczących nie tylko poprawienia własnej kondycji fizycznej, ale też integracji poszczególnych części ciała, które uległo fragmentaryzacji poprzez uraz. Warto pamiętać, że dla wspinacza szczególne znaczenie ma środek ciężkości ciała, który przecież znajduje się stosunkowo blisko sfery genitalnej (u przeciętnego człowieka około 2,5 cm poniżej pępka); pracując z tym obszarem, trudno jest zachować żywioną do niego wcześniej pogardę czy nienawiść. Z perspektywy psychologicznej – z jednej strony fakt ten stanowi duże wyzwanie dla osoby po doświadczeniu przemocy seksualnej, kiedy musi świadomie przenosić swoją uwagę na to właśnie miejsce, z drugiej zaś – można efektywnie pracować z ciałem bez odwoływania się do traumatycznych doświadczeń (nawet pośrednio, chociażby poprzez sam kontekst terapii).
Aby wspinaczka miała dobry wpływ, konieczne jest, moim zdaniem, znalezienie się osoby pokrzywdzonej w odpowiedniej grupie, jak również równoczesny udział w profesjonalnej terapii. Czynnik ludzki jest zawsze elementem nie do przecenienia, lecząca będzie już sama obecność życzliwych, kochających wspinaczkę, niezaburzonych zapaleńców, gdzie szczególnie trener – wrażliwy na bezpieczeństwo wspinających się, jak również prawidłowo pracujący z ich strachem – jest w stanie, nawet nie mając takiej świadomości, przepracować wiele trudnych konsekwencji zgwałcenia. Nie widzę konieczności, by trener wiedział o doświadczeniach traumatycznych osoby, która jest po urazie psychicznym; według mnie decyzja o ewentualnym poinformowaniu go należy do klienta (moja klientka nie poinformowała swojego trenera).
Nie wykluczam, że dobry trener wyczuje, że dana osoba wymaga przywiązania większej uwagi do kwestii psychicznych niż fizycznych. Byłoby dobrze, gdyby wtedy ograniczył się do szukania sposobów na przezwyciężenie blokad we wspinaczce, nie odwołując się do dociekania przyczyn obserwowanych trudności. Oczywiście istnieje zagrożenie, że grupa bądź trener nie spełnią stawianych przed nimi oczekiwań, ale wówczas osoba po przemocy, będąca jednocześnie w terapii, prawdopodobnie zidentyfikuje emocjonalne zagrożenie dla siebie i wycofa się z tamtego miejsca. Równoległy udział w terapii daje ponadto możliwość bieżącego przepracowywania wątków, jakie otwierają się na ściance czy podczas innych form treningu, np. przy wspomnianych już „brzuszkach”.
Podsumowanie
Nie uważam, by wspinaczka skałkowa mogła zastąpić profesjonalną terapię ani że każda osoba po doświadczeniu zgwałcenia winna spróbować tego sportu. Podkreślam, że moja klientka sama znalazła sobie taką formę aktywności, a ja stałam się bogatsza o jej doświadczenie, gdyż zdecydowała się ze mną tym podzielić. Nie wykluczam, że wielu naszych klientów odnalazło dla siebie wiele dobra w trakcie uprawiania innych dyscyplin sportowych, tym samym zachęcam, by oni lub ich terapeuci dzielili się tym doświadczeniem, potencjalnie pomocnym dla innych.
Artykuł pochodzi z czasopisma „Niebieska Linia" nr 5/106/2016
Inne z kategorii
Zaburzenia nastroju u ofiar przemocy (4/51/2007)
04.08.2025
Joanna Krzyżanowska-Zbucka
Nie wszystkie ofiary przemocy cierpią...
czytaj dalej
Ofiara idealna (3/152/2024)
11.08.2024
Maja Staśko
Marta nie krzyczała. Justyna nie wyrywała się. Maciej zamarł. A o swojej...
czytaj dalej

